Kasiu74, teraz na pewno są wyprzedaże resztek cebulek w marketach. One jeszcze nadają się do sadzenia.
Soniu, ano zdolna z niej bestyjka i ASP skończyła. Jest też autorką wielu instalacji i miniatur w Kolejowie. Trochę jej zazdroszczę, że może bawić się w pracy i jeszcze jej za to płacą
Loki, może różne szachownice potrzebują odmiennych warunków i gdzieś jest przekłamanie?
Ja celuję w Szachownicę kostkowatą, bo to niby ona lubi podmokłe miejsca i lekko kwaśne gleby.
Z kolei Szachownica cesarska na gliniastej i zasadowej glebie na RODos zanikła mi. Miałam ze 3 cebule, które dawały co roku słabsze rośliny, ale już ich nie mam. Pewnie nie miały odpowiedniego drenażu.
******************
Świeże grzybki prosto z drzewa, z ledwo żywego klonu. Zaraz wylądują w panierce
Na wsi wszystko posprzątane, cebule i czosnek posadzone, ozdobne też

Kwiaty ściął przymrozek, a krowy zdeptały nieco skarpę przy piwniczce - takie ciekawskie są, że udało się wyjść którejś poza pastucha elektrycznego i się przespacerowała po kwiatkach. Skubnęła hortensje i derenia, zeżarła liliowce oraz irysy... a niech jej będzie na zdrowie. Kwiatkom nic nie będzie, ale chociaż trawę dokładnie wygryzła tuż przy skarpie

Ciekawe, że łubinu nie tknęła...
Piwniczka na wsi jest pełna warzyw i owoców, oraz mieczyków, a nawet cyderek i jakieś słoiki się tam znalazły, jak latem ogórków i cukinii miałam za dużo, i przerobiłam je. Słonko pięknie oświetliło wnętrze przez otwartą klapę
Muszę dokupić ładniejszych pojemników, żeby milej dla oka było
A na RODos kolejne odkrycia
Jakieś 10 lat temu (albo i więcej) kupiłam wysyłkowo 3 jabłonie kolumnowe z grupy Ballerin, szczepione na M26, bodajże ze szkółki z Legnicy. Niestety, nie mam pojęcia, jakie to Balleriny. Posadziłam na RODos i niby rosły, mało miejsca zajmowały, ale z owocowaniem nie było najlepiej. Dopiero w tym roku dały po kilka kg owoców z drzewka. Wszystkie 3 są bardzo smaczne
Na razie dam fotki jednej - żółto-zielonej, zidentyfikowanej jako Bolero.
Jabłka przypominają ciut Golden Delicjusza, są dość duże z wyraźnymi przetchlinkami, bardzo słodkie po tygodniu spędzonym w mieszkaniu, ale nie mdłe, bo ciut kwasku jest wyczuwalne. Aromat idzie w kierunku ananasa. Są dość twarde i wygląda na to, że można by było je przechować ze 2 miesiące w chłodnej piwnicy, przy wcześniejszym zbiorze (koniec września/początek października). Nigdy i niczym ich nie pryskałam, a plamki parcha są może 3-4 mm na co piątym jabłku, więc właściwie nie ma problemu.
Niestety, bez ochrony chemicznej skórka "brudzi się" grzybkami (sadzaki? mączniak?), ale w niczym to nie przeszkadza. Trzeba tylko umyć ostrą gąbką przed zjedzeniem.

Ta smakuje mi najbardziej, ale są jeszcze 2 do identyfikacji
