Cudze psy bardzo lubią mój ogród. Niedawno żaliłem się na bliżej niezidentyfikowanego niżła (a może wyżła?), który zorganizował mnie i sąsiadom pobudkę po pierwszej w nocy, zrozumiawszy, że choć udało mu się wtargnąć na mój teren, to samodzielnie nie będzie w stanie go opuścić. Dzisiaj wychodzę do ogrodu, pies sąsiadów (poczciwy wilczur) na mnie jakoś tak żałośnie patrzy, ewidentnie nudząc się sam ze sobą. Próbował przecisnąć pysk przez ogrodzenie, żeby mnie polizać, stawał też łapami na ogrodzeniu, mając nadzieję, że poliże mnie ponad nim, albo że chociaż go pogłaszczę po głowie, lekko skomlał, aż w końcu wypatrzył dziurę w płocie, rozepchał ją przemocą i przecisnął się na moją stronę. Zaliczyłem porcję psich pieszczot. Aaale się wilczur cieszył. Potem zaś zadzwoniłem do sąsiadów, żeby sobie jednak swoją pociechę odebrali, bo choć sympatyczne z niego psisko, to czemu niby ma mi rabaty tratować? A następnie wspólnie z sąsiadami łataliśmy dziurę w ogrodzeniu…
Poza tym – w ogrodzie przedwiośnie – temperatury mocno na plusie jakoś tak od wigilii, po kilkanaście stopni, nierzadko również w nocy, więc i parę rzeczy ruszyło z kopyta…
Cyclamen coum

Helleborus orientalis

Primula acaulis

Vinca major

Pozdrawiam serdecznie!
LOKI