A u mnie znów pod górkę. Najprawdopodobniej mam.. ziemiórki!

Od kilku dni latają mi małe muszki wokół storczyków, jak tylko ruszę kwiatki wylatują z podłoża, są bardzo szybkie, ciężko je złapać czy nawet zobaczyć. miałam nadzieję że to zwykłe małe muszki, owocówki czy inne, które chowają się tam na zimę, ale jest ich coraz więcej. Na razie wyłapują je ręcznie

, wczoraj utłukłam ze dwie, dziś już pięć! Pasują do zdjęć ziemiórki w internecie, niestety.
Postawiłam wczoraj żółty talerzyk z wodą, podobno miały się w tym topić, niestety nie działa... Kurcze, nie mam ochoty na żadną chemię, teraz zimno, na balkon nie da się tego wystawić, ile można pryskać w mieszkaniu, przy małym dziecku zwłaszcza..?! Od września ciągle mam coś: Topsin, Asahi, Biochikol, znów Topsin...
Czytałam że najczęściej przynosi się ziemiórki do domu z zarażonym podłożem a ja właśnie z 10 dni temu kupiłam nowe podłoże i przesadzałam 2 falki. Wcześniej nigdy nie miałam ziemiórek ani innych paskudztw! Jestem strasznie zła, jak się czegoś nie przywlecze do domu z nowym storczykiem, to się dostanie z podłożem, załamka..!
Jakie są wasze doświadczenia z ziemiórkami, macie jakieś łagodne ale skuteczne, wypróbowane sposoby? Wiem, że są żółte tablice lepowe, ale skoro żółty talerzyk nie działa to czemu one miałyby...?

Ręcznie raczej tych wredot nie wylapię...