Nasiona można kupić.
Smaki dzieciństwa
- izabelita
- 50p

- Posty: 74
- Od: 7 lis 2008, o 10:17
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Górny Śląsk
Wracając do szyszek: u nas robiło się je na bazie roztopionych toffików albo irysów z dodatkiem mleka i masła.
Ostatnio chciałam moim malcom je zrobić i o ile ryż preparowany można łatwo dostać to nigdzie nie znalazłam toffików ani irysów.
Natomiast skarmelizowany cukier wlewaliśmy na odwrotną stronę pokrywek do garnków i wkładaliśmy patyczek (obowiązkowo każdy je zbierał z lizaków). Jak stężało karmelowy lizak gotowy
A pamiętacie wodzionkę? To było jedyne co mój ojciec umiał ugotować jak przyszło mu nam dzieciakom zrobić coś do jedzenia. Wiem że prawidłowo to głównie woda, sól, czosnek z pokrojonym czerstwym chlebem ale tato nam robił na kostkach bulionowych. A drugie danie to były ziemniaki pokrojone w cienkie plasterki i usmażone na smalcu. Dla mnie pychota
Ostatnio chciałam moim malcom je zrobić i o ile ryż preparowany można łatwo dostać to nigdzie nie znalazłam toffików ani irysów.
Natomiast skarmelizowany cukier wlewaliśmy na odwrotną stronę pokrywek do garnków i wkładaliśmy patyczek (obowiązkowo każdy je zbierał z lizaków). Jak stężało karmelowy lizak gotowy
A pamiętacie wodzionkę? To było jedyne co mój ojciec umiał ugotować jak przyszło mu nam dzieciakom zrobić coś do jedzenia. Wiem że prawidłowo to głównie woda, sól, czosnek z pokrojonym czerstwym chlebem ale tato nam robił na kostkach bulionowych. A drugie danie to były ziemniaki pokrojone w cienkie plasterki i usmażone na smalcu. Dla mnie pychota
pozdrawiam,
Iza
Iza
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5115
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Te ziemniaki smażone do tej pory robię. Zaraziłem calą rodzinę, choć u mnie ciężko o potrawę, którą lubiliby wszyscy troje 
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
-
evluk
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3675
- Od: 16 lis 2008, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
A ja pamiętam z dzieciństwa przede wszystkim robione przez babcię masełko,pyszną
( cholernie niezdrową, ale wartą co najmniej cholesterolu
) śmietanę, twaróg, żółty ser, który babcia "wyrabiała" z białego i inne specjały- wszystko domowej roboty z własnego gospodarstwa.....
Pamiętam poranki pachnące kakaem, drożdżowym ciastem wybornym!!!!! lub ewentualnie chlebkiem pieczonym, przepysznym, do którego szło: czerstwy chleb (taki najlepiej się przypieka), śmietana kwaśna, tłuszcz typu masło lub margaryna..... Niewielką ilość tłuszczu topiło się na patelni, następnie smarowało kwaśną śmietaną z dwóch stron kromki chleba i przypiekało..... Pychota ( niebo w gębie).......Ach.......
albo żurek wigilijny na zakwasie z grzybami suszonymi i bułką tartą przypiekaną na maśle.......
Wspomnień jest masa, ale czy zauważyliście, że przez wszystkie strony bezustannie przewija się babcia? Z babcią każdemu kojarzy się szczęśliwe dzieciństwo....
Pozdrawiam Ewa
( cholernie niezdrową, ale wartą co najmniej cholesterolu
Pamiętam poranki pachnące kakaem, drożdżowym ciastem wybornym!!!!! lub ewentualnie chlebkiem pieczonym, przepysznym, do którego szło: czerstwy chleb (taki najlepiej się przypieka), śmietana kwaśna, tłuszcz typu masło lub margaryna..... Niewielką ilość tłuszczu topiło się na patelni, następnie smarowało kwaśną śmietaną z dwóch stron kromki chleba i przypiekało..... Pychota ( niebo w gębie).......Ach.......
albo żurek wigilijny na zakwasie z grzybami suszonymi i bułką tartą przypiekaną na maśle.......
Wspomnień jest masa, ale czy zauważyliście, że przez wszystkie strony bezustannie przewija się babcia? Z babcią każdemu kojarzy się szczęśliwe dzieciństwo....
Pozdrawiam Ewa
- Administrator
- ---
- Posty: 7187
- Od: 28 gru 2006, o 10:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
gienia1230
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 8278
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Qrczę, karpiele, rzepa! skradanie się na pole sąsiada, pośpieszne wyrwanie paru rzep! Potem trzeba było wytrzeć z ziemi o trawę na miedzy, zębami obrać ze skórki i szybko pożreć, trochę piekło po języku, ale co tam!
Pamięta ktoś pieczony na płycie kuchennej groch i bób? A tzw. "prozioki" też prosto z płyty, gdy nagle chleba zabrakło, gorące z masełkiem!!!! Ojejku, ale mi ślinka leci!
Pamięta ktoś pieczony na płycie kuchennej groch i bób? A tzw. "prozioki" też prosto z płyty, gdy nagle chleba zabrakło, gorące z masełkiem!!!! Ojejku, ale mi ślinka leci!
- ElzbietaaG
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2902
- Od: 16 sie 2008, o 14:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Elbąga
- Jadwiga 52
- 100p

- Posty: 115
- Od: 20 lut 2008, o 17:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Ja pamiętam śmietanę kupowaną w sklepie na wagę. Zanim doszłam do domu to połowę wylizałam z tego słoika. W domu mnie się oberwało od mamy, ale co tam co zjadłam to moje. Urwało się jak wymyślili butelki z kapslem. I tak szłam z tą zamkniętą butelką, i obiecywałam sobie, że jak będę pracowała to kupię sobie cały duży słój śmietany i ją wypiję Teraz sama się z tego śmieję Opowiadam to dzieciom to wierzyć nie chcą, że tak kiedyś było.
- Nalewka
- Przyjaciel Forum

- Posty: 6500
- Od: 30 paź 2006, o 12:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Działka na Warmii
Oj, jakie wspominki!!!
Kogel-mogel z kakao kręcony widelcem też wylizywałam palcem ze szklanki, oranżadę w proszku szczypiącą w język też, a jeszcze zielone papierówki z ogromnego drzewa u babci, okrawki torcików wedlowskich kupowane na wagę spod lady, albo sucha bułka kajzerka z kefirem, bo jogurty przywędrowały do nas później... I chleb z cukrem, jaka to była pycha!
Jeszcze maminy krupnik, mniam, nie rozumiem dlaczego nikt u mnie w domu nie lubi krupniku!!! A "pazibroda" u nas miała nazwę "parzybroda", ale nie pamiętam, czy była z kapusty świeżej, czy kiszonej. Ach, jeszcze kluchy kładzione z mąki zwykłej, pszennej, albo z surowych ziemniaków z czymkolwiek, śmietaną, masłem, jakimś sosem, wszystko jedno. Albo kładzione leniwe z masłem i cukrem. Swoją miłość do klusek wyssałam z mlekiem matki i przekazałam w spadku swojemu synowi, świetnie się w tym zgadzamy
A kto pił wodę prosto z kranu splatając palce w rynienkę? JA!!! I jeszcze kiełbaski pieczone w ognisku, tuż obok suszących się trampek
I żarcie z kotła na obozach harcerskich, to była jedna wielka katastrofa, ale jakoś nikomu to nie przeszkadzało.
I też wspominam najwspanialsze wakacje u swojej Babci. Jagodzianki z koszyka dziadka, popijane letnią herbatką z cytryną prosto z butelki po oranżadzie - na łęgach nad Narwią. I jeszcze porzeczki czerwone posypane cukrem na podwieczorek. I chleb obgryzany z całej skórki w ciemnościach wielkiej szafy, żeby babcia nie zauważyła... I ciasto dwukolorowe w kształcie baby z dziurą w środku - na każdy niedzielny deser po rosole i pieczonej kurze nadziewanej z ziemniaczkami i mizerią. Taki rytuał, że nie pamiętam ani jednego innego obiadu, a przecie cały miesiąc wakacji to o wiele więcej, niż same niedziele
Ale blachę kuchenną do podpiekania grzybów czy ciasta zobaczyłam (używałam) dopiero u teściowej
Kogel-mogel z kakao kręcony widelcem też wylizywałam palcem ze szklanki, oranżadę w proszku szczypiącą w język też, a jeszcze zielone papierówki z ogromnego drzewa u babci, okrawki torcików wedlowskich kupowane na wagę spod lady, albo sucha bułka kajzerka z kefirem, bo jogurty przywędrowały do nas później... I chleb z cukrem, jaka to była pycha!
Jeszcze maminy krupnik, mniam, nie rozumiem dlaczego nikt u mnie w domu nie lubi krupniku!!! A "pazibroda" u nas miała nazwę "parzybroda", ale nie pamiętam, czy była z kapusty świeżej, czy kiszonej. Ach, jeszcze kluchy kładzione z mąki zwykłej, pszennej, albo z surowych ziemniaków z czymkolwiek, śmietaną, masłem, jakimś sosem, wszystko jedno. Albo kładzione leniwe z masłem i cukrem. Swoją miłość do klusek wyssałam z mlekiem matki i przekazałam w spadku swojemu synowi, świetnie się w tym zgadzamy
A kto pił wodę prosto z kranu splatając palce w rynienkę? JA!!! I jeszcze kiełbaski pieczone w ognisku, tuż obok suszących się trampek
I też wspominam najwspanialsze wakacje u swojej Babci. Jagodzianki z koszyka dziadka, popijane letnią herbatką z cytryną prosto z butelki po oranżadzie - na łęgach nad Narwią. I jeszcze porzeczki czerwone posypane cukrem na podwieczorek. I chleb obgryzany z całej skórki w ciemnościach wielkiej szafy, żeby babcia nie zauważyła... I ciasto dwukolorowe w kształcie baby z dziurą w środku - na każdy niedzielny deser po rosole i pieczonej kurze nadziewanej z ziemniaczkami i mizerią. Taki rytuał, że nie pamiętam ani jednego innego obiadu, a przecie cały miesiąc wakacji to o wiele więcej, niż same niedziele
Ale blachę kuchenną do podpiekania grzybów czy ciasta zobaczyłam (używałam) dopiero u teściowej
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5115
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Ale kawa zbożowa...
Ja z dzieciństwa pamiętam, że kawy tzw. "prawdziwej" nie piło się wtedy hektolitrami. Kawa ta była czymś "uroczystym", lub pitym dla utrwalenia "wyjątkowości" jakiejś chwili, spotkania lub po prostu dobrego nastroju...
Ja z dzieciństwa pamiętam, że kawy tzw. "prawdziwej" nie piło się wtedy hektolitrami. Kawa ta była czymś "uroczystym", lub pitym dla utrwalenia "wyjątkowości" jakiejś chwili, spotkania lub po prostu dobrego nastroju...
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
- ElzbietaaG
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2902
- Od: 16 sie 2008, o 14:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Elbąga
- Cynthia
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5294
- Od: 16 lut 2009, o 12:50
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ...gdzieś pośrodku...
Moja babcia robiła kaszę mannę " na gęsto" a potem jak wystygła polewała ją słodkim syropem. Kisiel był zawsze z dodatkiem słodkiej śmietanki. Pamiętam też takie wielkie okrągłe lizaki "agatki". Folia ,którą były zawijane sterczała na boki jak 2 kitki i stąd nazwa
Lizaki były różowe i miały fakturę krateczki. A jeżeli chodzi o szyszki to teraz najszybciej można je zrobić tak: 3 Marsy, pół kostki masła (koniecznie masło a nie żadne mixy),wszystko do garnuszka,topimy,do tego wsypujemy ryż i gotowe ;:8
Nasze mamy miały z tym więcej roboty ale smak jest ten sam
Nasze mamy miały z tym więcej roboty ale smak jest ten sam
Pozdrawiam słonecznie - Baśka 
- Malkar
- 500p

- Posty: 561
- Od: 27 sty 2007, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Ślask, gmina Zebrzydowice
Moja mam czasem piekła w piekarniku na śniadanie takie chlebki- buły, gdy zabrakło zwykłego chleba. Pamiętam, że ciasto robiła na sodzie oczyszczonej, ale więcej nie wiem. Myślę, że był autorski przepis mojej mamy.
Bardzo je lubiłam. Mama te chlebki jeszcze ciepłe przekrawała i na każdą połówkę kładła kawałek masła.
Co ciekawe- gdy zapytałam moją siostrę o te chlebki, to ona stwierdziła że nie pamięta czegoś takiego.
Bardzo je lubiłam. Mama te chlebki jeszcze ciepłe przekrawała i na każdą połówkę kładła kawałek masła.
Co ciekawe- gdy zapytałam moją siostrę o te chlebki, to ona stwierdziła że nie pamięta czegoś takiego.
Pozdrawiam. Małgorzata
Czemu dopiero dziś tu trafiłam????
Z tamtych czasów brakuje mi mleka kwaśnego, które się kroiło i jadło z ziemniakami
i przecier pomidorowy, zupę z pomidorów (nie koncentratu)
a co pamiętam?
Wiekszość napisaliście...
u babci
U babci na wsi spędzałam wakacje... to był inny śiwat!
podpłomyki i chleb z margaryną lub smietaną i cukrem
woda z octem i sodą cudownie gasiła pragnienie
kogiel-mogiel z kakao w ilosci 5-10 szt dziennie! hihihi
kawa zbożowa z wodą z kanki...jak Bożena wypijałam gdzies po drodze... kiedy babcia kazała mi zanieść żniwiarzom
zupa mleczna z kluskami... szłam wtedy z talerzem za babci dom... tam siadałam na pieńku i kury tym karmiłam ... ohya...
w domu
miętówki kupowane na kg... kupiwaliśmy zawsze jak jechaliśmy o babci
napój gazowany z takiego fajnego syfonu
mleko i śmietana z butelki
w każdą zimową niedzielę szłam na balkon. Tam stała beczka przykryta wielkim kamieniem... ściągałam ten kamień i przynosiłam kapustę do obiadu (no a wczęśniej ubijanie jej w takich specjalnych gumiakach tylko do tego kupionych... nie lubiłam tego)
na podwórku
lizaki koguciki
groszki czarna perełka (te dziurki przez które wydostawało się groszki były najfajniejsze )
oranżada, którą wysypywało się na rękę i lizało
oranżada w takiej fajnej butelce z metalowym zamykaniem
woda kolorowa z dystrybutorów na ulicach, czy z torebek
guma balonówka i zbieranie historyjek
marzenia o pachnącej gumce z czech (niestety nigdy jej nie miałam) - dałam ją bo niektórzy ją próbowali jeść...tak pachniała...
może jeszcze mi się coś przypomni
ooo kronika w kinie przed filmami i w każdą niedzielę poranek w kinie bez zapachu popkornu (!!!!)
Malkar a to czasem nie proziaki? Njlepsze właśnie posmarowane masłem i podane z kefirem czy maślanką
Z tamtych czasów brakuje mi mleka kwaśnego, które się kroiło i jadło z ziemniakami
i przecier pomidorowy, zupę z pomidorów (nie koncentratu)
a co pamiętam?
Wiekszość napisaliście...
u babci
U babci na wsi spędzałam wakacje... to był inny śiwat!
podpłomyki i chleb z margaryną lub smietaną i cukrem
woda z octem i sodą cudownie gasiła pragnienie
kogiel-mogiel z kakao w ilosci 5-10 szt dziennie! hihihi
kawa zbożowa z wodą z kanki...jak Bożena wypijałam gdzies po drodze... kiedy babcia kazała mi zanieść żniwiarzom
zupa mleczna z kluskami... szłam wtedy z talerzem za babci dom... tam siadałam na pieńku i kury tym karmiłam ... ohya...
w domu
miętówki kupowane na kg... kupiwaliśmy zawsze jak jechaliśmy o babci
napój gazowany z takiego fajnego syfonu
mleko i śmietana z butelki
w każdą zimową niedzielę szłam na balkon. Tam stała beczka przykryta wielkim kamieniem... ściągałam ten kamień i przynosiłam kapustę do obiadu (no a wczęśniej ubijanie jej w takich specjalnych gumiakach tylko do tego kupionych... nie lubiłam tego)
na podwórku
lizaki koguciki
groszki czarna perełka (te dziurki przez które wydostawało się groszki były najfajniejsze )
oranżada, którą wysypywało się na rękę i lizało
oranżada w takiej fajnej butelce z metalowym zamykaniem
woda kolorowa z dystrybutorów na ulicach, czy z torebek
guma balonówka i zbieranie historyjek
marzenia o pachnącej gumce z czech (niestety nigdy jej nie miałam) - dałam ją bo niektórzy ją próbowali jeść...tak pachniała...
może jeszcze mi się coś przypomni
ooo kronika w kinie przed filmami i w każdą niedzielę poranek w kinie bez zapachu popkornu (!!!!)
Malkar a to czasem nie proziaki? Njlepsze właśnie posmarowane masłem i podane z kefirem czy maślanką
z uśmiechami Iza
u liski
u liski


