Sad jest na stoku, południowym, lecz przede wszystkiem na kompletnym wygwizdowie u szczytu górki. Takiej na ponad 500 m gdzieś; jakoś nie zmierzyliśmy, . Ogólnie ostre warunki, lekko nie mają.
Żadnej osłony ani dla sadu, ani w ogóle w okolicy, kilometrami. Nie jest to najwspanialszy sposób, lecz przewiew przynajmniej od parchów chroni. Myślę dodać jeszcze zewnętrzne rządki z dereni (bo twarde) i wyższych krzewów, może coś pomoże. A nowy sadzę niżej, gdzie już stare zadrzewienia nieco bronią, a jeszcze strategicznie dodaję.
Bo kołki, podejrzewam, wywróciłoby wraz z drzewami. Komuś tu wyjęło ogrodzenie z ziemi, zarzuciło na stodołę

Jako się rzekło problem zrobiły burze z nawalnymi deszczami pewnem latem. Wcześniej z 10 lat rosły spokojnie. A potem były już podrośnięte, obwieszone owocem...
Czerwone w tle to Jonatan, jakaś czerwieńsza wersja towarowa.
P.S.
Jak już o Jonatanie i wichurach

Stare drzewo o typowej koronie kotłowej na trzy, produkcyjnej by tak rzec. I typowy problem: stary konar, wężowemi skręty (o 90 stopni) wyciągnięty na kilka m, któremu oryginalne rozgałęzienia zamierają. Spójrzcie na konar w stronę kamery, właśnie ściąłem przedłużenie i ostatnie gałęzie, sanitarnie.
A młode i zdrowe odgałęzienie idzie w górę, takie z wilka wyrosłe. Ma pięknie ugałęzioną koronkę, doskonale owocuje, nic narzekać, tylko patrząc na to mechanicznie... w górę jakie 4 m, obciążone owocem, i gdy wiatr to szarpnie... toć skręci cały konar w korkociąg
Drzewo już hubą zarażone od środka, nawet gdy puszcza jakieś nowe pędziki po konarach wcześniej to chorują i zamierają. Jak to teraz odnawiać?
Jedyne co mi przyszło do głowy to całkiem nowa korona - zrobiłęm nacięcia kory u nasady, jeden wilk ładnie wyrósł i widać go tam w środku, docelowy nowy 'przewodnik'. Podobny na silniejszym, bardziej pionowym konarze z lewej. Zobaczymy...
A tu taki ukręcony konar. Dłuuugi był, tez owocował na wysokich młodszych odgałęzieniach, a obficie. Też Jonatan, ten jest zdrowy i nie był cięty. Korona oryginalnie "ze skróconym przewodnikiem" co imho lepsze.

Miałem już w planie coś poskracać, ale że to zawsze wypadają ważniejsze sprawy...
I dmuchło, i ukręciło, gdy owocem obwieszony akurat. Ilość tych gałęzi widać na stosiku.
Miał tam zgniliznę, z zewnątrz niewidoczną, pewnie od jakiegoś sęka; od góry, gdzie siły rozrywające.
