A u mnie sprawa dodatkowo się skomplikowała. Otóż, po tym, jak pani P. nie odebrała poleconego od geodety wysłanego na ich adres zamieszczony w księgach wieczystych, poradziłam geodecie żeby wysłał na adres ich zamieszkania, podałam mu go. Mąż pani P. nie pracuje, widuję go non-stop,wierzyłam, że MUSI odebrać, albo odmówić odebrania (co jak pisał Jarek jest równoznaczne z odebraniem). 
Niestety, nie wiem jak, czy on listonoszowi nawet nie otworzył drzwi??? w każdym razie geodeta zadzwonił, że otrzymali zwrotkę z poczty o nieodebraniu wraz z listem, czyli - nie doręczono. Geodeta powiedział, że w takim układzie spróbuje donieść list osobiście, a gdy mu się nie powiedzie, zamierza odstąpić od sprawy. Powiedział, że nie ma ochoty się użerać z prokuratorstwem. Mam wrażenie, że gdyby z twarzą mógł sie wycofać natychmiast, to już by to zrobił. Boi się? kto wie???
Już widzę, jak pani P. rączki zaciera zachwycona swym sprytem   
 
 
A ja dalej stoję na niczym. Chyba skończy się tym, że damy jej ustnie termin na usunięcie płotu, i jak tego nie zrobi, usuniemy go zostawiając na jej działce, i postawimy swój. Jeśli oskarży nas o zniszczenie mienia, to ona będzie wnosić sprawę.