Paulo - jakbym miała chociaż jedną "myszowatą" hostę to bym ją zagadała na śmierć
A tak to muszę rozmawiać z sasankami..bo już jest ich więcej
Grażynko - no dramat prawdziwy z zasięgiem w tym roku

w domu dosłownie nie mam ani jednego miejsca z którego mogłabym porozmawiać. Nawet na piętrze beznadzieja

Aż mi się myśleć nie chce o tym jak będziemy funkcjonować przez lato...
Ewo - bardzo się martwię o moją KM. Ma listki i cztery młode pędy, które wyrosły w sklepie w kartonie. Boję się czy nie spali ich słońce.
Moja na razie zadołowana tymczasowo, bo w miejscu gdzie chciałabym ją posadzić na razie wegetuje na wpół zdechła śliwka ( do eksterminacji) a weźmiemy się za nią dopiero w maju jak już przyjedziemy na stałe.
Miniony weekend upłynął pod znakiem sadzenia, przesadzania i robienia sadzonek. Roślinki od dobrych ludzi z forum - nabyte i podarowane a także zakupy z Lubania. Udało mi się przejechać kolejny fragment powierzchni trawnikopodobnej wertykulatorem. W trakcie pracy ( a raczej w przerwie) zajrzałam wgłąb maszyny i się okazało - że pogubił blisko połowę zębów

No i teraz muszę nowy wałek kupić

Może i dobrze...nie będę w maju żadnego zielska kupować
Zakwitły trzy siostrzyczki mojej sasanki

, jeszcze dwie mają pączki. To jak na razie sześć. Są jeszcze sadzonki w innych miejscach, ale do tej pory nie raczyły pokazać pączków. Chyba przyjdzie uzbroić się w cierpliwość do przyszłego roku.
A to moje ostatnie "dzieło" Rabata Żurawkowa. Miała być hostowa, ale....
Oczywiście jak widać - jest jeszcze nie skończona. Kopiemy po dwa metry dziennie wyciągając z ziemi taczkę korzeni po wykopanych ałyczach. To znaczy L kopie a ja pełzam na kolanach i wyciągam całe kłęby tych korzeni
