Teraz znowu zapowiadają nawet kilkanaście stopni już od wtorku. Ale jakoś im nie dowierzam i z sianiem rzeczywiście się wstrzymam (choć łapki mnie aż świerzbią)... No niby mógłbym wysiać już to, co jest odporne na przymrozki (lwie paszcze czy maki), ale jakoś tak mi się nie chce pieścić na kilka razy, wolę posiać raz a dobrze.
Co do narcyza ? coś się otwiera, otwiera i otworzyć nie może, a w międzyczasie jednak wyprzedził go żółciusi krokus-niespodzianka (niespodzianka, bo jak w poniedziałek patrzyłem, to jeszcze nawet pączka nie widziałem, w środę był już pączuś, a w czwartek otwarty kwiat). No ale fakt, że np. na poboczach torów RER od narcyzów już aż żółto... Więc chyba czas na nie najwyższy. ;-)
A propos brzęczenia ? wczoraj mi na balkonie, wydając dźwięk podobny do silnika kosiarki, wylądowała kopulująca parka zaderzchni fioletowych (Xylocopa violacea ? takie czarne, gigantyczne, trzmielopodobne stwory o opalizujących na fioletowo skrzydełkach)... Nawet one wiosnę czują.
A cieszynianka występuje także we Włoszech, Słowenii, Chorwacji i Austrii. Koło Cieszyna jest tylko lokalne, izolowane od głównej populacji stanowisko. ;-)
Pierwiosnki cudne.
Pozdrawiam!
LOKI











