Pochwała robactwa
A nie lubisz "strydulowania" w powietrzu w sierpniowe noce? Przecież ktoś musi robić nastrój...

Cykad nie mamy, same świerszcze i pasikoniki (
notabene też szkodniki) nie dadzą koncertu przy regularnie koszonym trawniku...
Poza tym z opisu wynika, ze larwy żyją przeważnie w starych lub martwych drzewach. No przecież ktoś musi te martwe drzewa zjadać, pozbawiać ziemię wykarczowanych pniaków. Blaszkowe grzyby (po 2 dniach), pleśnie, wije, prosionki też są obleśne, ale potrzebne, bez nich nie poradzilibyśmy sobie.
A ten chrząszcz ma przewagę nad nimi - jest ładny.
Ogród bez robaków jest wybrakowany, równie dobrze możnaby powtykać plastikowe kwiatki i popryskać dezodorantem. A ptaki na co mają polować, jak wytępisz robactwo? Nie będzie Ci brakowało śpiewu ptaków?
Widziałaś kiedyś, jak ochydna jest larwa biedronki? A gdyby nie ta larwa, to nie byłoby później siedmiokropek. Jak wytępisz wszystkie mszyce w ogrodzie, to czym się takie larwy będą żywić?
Obrzydliwe są też ćmy (nie wspominając o ich gąsiennicach). Ale ich dobijanie się nocą do lampy ma w sobie jakąś magię, brakowało by mi tego.
A pozostałe brzydale? Straszliwe zaskrońce udające żmije, odrażające ropuchy z trującą skórą, zapchlone jeże, srające jaskółki - chciałbym je mieć w ogródku, zamiast sterylnego terenu. A przecież te wszystkie stworzenia muszą coś jeść.
Jedynie dla komarów nie mam litości. Dla tych, które na mnie siadają. Pozostałe niech sobie latają, byle z dala ode mnie
Pomyśl, czy naprawdę chcesz zgilotynować tego Dylarza...
