Klopot, ktory mam z nia od pewnego czassu jest taki, ze czesc lisciasta jest ogromna i bardzo ciezka, natomiast to co wystaje z ziemi to cieniutkie dwie zdrewniale lodygi.
Niestety przy porzadkach rozlina juz dwa razy wywrocila sie razem z doniczka.
Wydaje mi sie, ze jedna z lodyg zupelnie oddzielila sie od czesci lisciastej i laczy ja z ziemia moze jeden, gora dwa korzenie powietrzne. Na razie nie widac, by roslina wiedla, ale wypadek zdarzyl sie niedawno.
Prosze o rade:
Czy jest szansa, ze przy tak znikomym polaczeniu czesci podziemniej i nadziemnej roslina przezyje?
Czy w obecnej sytuacji - jej przesadzenie do wiekszej, bardziej glebokiej donicy cos moze pomoc?
jeśli tak to do jakiej wysokosci powinnam zasypac ziemia zdrewniale lodygi?
Jak i czym podtrzymywac tak duze rosliny, u ktorych czesci lisciaste sa duzo ciezsze od cieniutkich lodyg i korzeni?
Zalaczam fotki.
Jak widac na dwoch cieniutkich i oslabionych lodygach wznosi sie ogromna i ciezka masa lisciasta. Kazde poruszenie rosliny grozi calkowitym zlamaniem lodyg.


