Kogruś, szkoda ptaszków, bo ponoć jesteśmy coraz bardziej mocni w naukach i nie dajemy rady ochronić tych słabszych od nas
a raczej masowo przyczyniamy się coraz bardziej do ich zagłady.
Buziaczki
Agatko, myślę że ten kurzy granulat też powinien pasować. U nas jeszcze takich nie widziałam, są dostepne raczej tylko oborniki końskie i
inne jak to mówią z fermy w workach. Za to musisz uważać czy stosuje się go raczej jesienią czy raczej na wiosnę, ale to powinno być napisane
na worku. Bo taki nawóz naturalny musi być dobrze przetworzony aby nie spalił korzeni nadmiarem świeżego azotu.
Milutkiego dnia
Izuniu, miło mi że wpadłaś. Do formy to jeszcze mi daleko, żeby nie powiedzieć że jest coraz gorzej
antybiotyk... albo lekarza
Ta fioletowa barka to jest paryska, to jest przyjemny sposób by nie płacić za dużo za wynajem i mieszkać w centrum Paryża. Ale miejsca są
niestety coraz rzadsze i procedury coraz bardziej skomplikowane.
Uściski
Taruś, ale smutna ta Twoja historia o gołębiu, u nas też bardzo często przylatują w parach. Na szczęście raczej do sąsiadów. Mówisz że ten
co został sam to zginie z żalu za towarzyszką życia, to smutne bardzo. Ja mam za to bardziej wesołą wiadomość, pamietasz może moją małą
sroczkę którą hodowałam jak wypadła z gniazda zeszłego lata? Widziałam chyba jej rodziców krążących wokół zeszłorocznego gniazda i
sprawdzających jego stan. Chyba się znowu zainstalują w tym roku i będą miały nowe młode. To tylko sroki ale zawsze to cieszy jak sie ptasia
gromadka rozmnoży wokół domu. Nie wiem czy zwierzaczki do nas lgną czy raczej pasuje im to jedzonko którego dla nich u nas nie brak
Buziaczki
Loki, oh, to ty jesteś na UPMC? też go kończyłam mnóstwo lat temu ale nie biologię tylko informatykę
ptakach, córka też mi mówiła że w jej liceum jakiś ślepy gołąb spłaszczył się na szybie w samym środku wykładów i była radocha dla wszystkich
ale on też był równo oszołomiony i dopiero nastepnego dnia zniknął z podwórka szkolnego. Nie wiadomo czy koty mu w tym nie pomogły, czy
sam doszedł jakoś do siebie i odleciał. Ale jak mówisz że u Ciebie odleciał po trzech dniach bez niczyjej pomocy, to może ten jakoś z tego wyszedł
cało. A Adenium obesum kwitnie u Ciebie? Widziałam jeden taki kwitnący okaz już nie wiem gdzie, jest niesamowity
Co do pogody to znowu daliśmy się nabrać na całego
trzeba lecieć samolotem by go zobaczyć nad chmurami
Serdeczne pozdrowionka
Takie sobie letnie widoczki z parku by nie było tylko pisane











