chyba jakiś moment storczykowego załamania przechodzę.
wiem, że powinnam być cierpliwa itd, itp,
liśc osłabł bo są słabe korzenie, pęd usycha ale po to by w jego miejsce wyrósł nowy (jak po przekwitnięciu), nic złego się nie dzieje już po kuracji z topsinem, ten jeden (choć tylko jeden) porządnie wyglądający korzeń wewnętrzny jest gruby twardy i pięknie zielenieje po podlaniu. ten powietrzny też się świetnie trzyma. niestety gdy zajęta byłam walką ze zgnilizną nie myślałam o odpowiedniej wilgotności. odłożyłam na później podstawkę z keramzytem i wodą, myślałam że wystarczy nawilżacz na grzejniku. no i sporo korzeni przyschło. jest ich jeszcze dużo, choć wiele ich stracił całkowicie (jak patrzę na zdjęcia jakie były to płakać się chce

) ;:99
niby czytałam ze nawet jak nie wyglądają już ładnie to mogą swoje funkcje spełniać, no i widzę że zielenieją po podlaniu ale szybko wysychają. podlewanie co 7 dni robi się zbyt rzadkim. nie wiem czy mogę częściej. czy to będzie dla niego lepiej, na prawdę szybko korzenie szarzeją, tydzień to długoooo dla nich. mam patrzeć na korzenie czy trzymać sie zasady "10 - 14 dni."? może gdy jest osłabiony to potrzebuje więcej wody. może dlatego liśc osłabł? mam to grube podłoże ekstra więc ma dużo powietrza to moze od częstszego podlewania pleśni nie będzie. jakoś mam takie przeczucie że on tego potrzebuje ale się boje przelać roślinkę. tego by już nie przetrwał.
ja wiem że nic mu się nie pogarsza, ale tak bardzo bym chciała żeby JUŻ coś wyrosło....
to taki wyjątkowy prezent, od tak wyjątkowej Osoby, że jest mi potwornie przykro, że tak szybko się rozchorował...
tęsknię za tymi kwiatuszkami, takie piękne były:
