4 dni temu dostałam w prezencie storczyka. Na początku bardzo się nim zachwyciłam ale gdy poczytałam sobie o uprawie i posłuchałam opowieści o tym jak szybko znajomym umierał to się przeraziłam. Ponieważ z innymi kwiatkami radzę sobie doskonale chłopak podarował mi Storczyka! Oświadczył, że to mercedes wśród kwiatków a dla Mnie wyzwanie. Pani w kwiaciarni stwierdziła że należy się nim opiekować jak kaktusem, nie jest trudny. Ale nie wspomniała nic o nawożeniu a ni o tymże wodą z kranu się go nie podlewa. O wszystkich tych skomplikowanych rzeczach dowiedziałam się z Internetu. No i o chorobach. Bardzo mi na nim zależy, szczególnie że to prezent. Ja chyba zejdę na zawał opiekując się tym kwiatkiem.
Tak więc dostałam go w czwartek. W piątek zauważyłam u nasady liści ciemnobrązowe przebarwienie. Jednak wyjechałam do szkoły, a gdy wróciłam w niedziele jeden z liści prawie odpadł (chociaż przebarwienie się nie powiększyło, o on jest ciemnozielony, nie zżółkł ). Inne liście mają także takie przebarwienia u nasady a w dodatku trzon z którego wyrastają (nie wiem jak to się fachowo nazywa) pożółkł. Boję się, że ten kwiatek już w kwiaciarni czymś się zaraził. Nie wiem jak bardzo to dla niego groźne bo przez te dwa dni jak mnie nie było rozkwitły trzy pąki. chciaż z drugiej strony w tej chwili jak go obsęrwuje od rana to wyajemi się że dwa pączki usychają. a moze to już obsesja! Korzenie te które są na wierzchu są jakby uschnięte ale te w doniczce w większości są zielone. Jeszcze go nie podlewałam. Stoi na biurku przy ścianie naprzeciwko południowego okna. Przysłaniam je roletą gdy słońce jest zbyt duże a odsłaniam gdy robi się zbyt ponuro. Pokój jest ciepły ale staram się go wietrzyć otwierając drzwi na korytarz w tedy temperatura troche spada. (nie otwieram okna żeby kwiatek nie zmarzł) Nie wiem też czy powinnam używać w pokoju nawilżacza powietrza. Proszę was bardzo pomóżcie, bo nie chcę żeby mu się przy mnie jakaś krzywda stała. Mam zamiar stosować się dokładnie do wszystkich porad dotyczących uprawy, ale nie fair jest fakt że w kwiaciarni mogli sprzedać już chory kwiatek. Gdyby to nie był prezent tylko sama bym go kupowała to zrobiłabym tej kwiaciarce ostrą awanturę. Bardzo mi na nim zależy. Storczyk mnie przeraża po tym co poczytałam na forum. Ludzie proszą o pomoc mając bardzo podobne problemy i dowiadują się, że on umiera i nic nie da się już zrobić. Nie chcę żeby tak się stało. dwie osoby poradziły mi dwie różne rzeczy - obie stwierdziły że musiał być podlany zimna "kranówką". tylko jedna pisze, żeby ratować go lekarstwami a druga żeby po prostu zmienic podłoże. co lepiej? szczerze to jakoś słabo wierze w te wszystkie lekarstwa. nie wiem co robić. calutki dzień siedzęprzy komputerze. od 9 rano. czytam czytam czytam. już mnie oczy potwornie bolą. jak to jest że ludzie piszą jak niektórzy kompletnie niezorientowani sadąją stroczyki do ziemi dla kwiatkó i podlewają kranówką na oko i wciąż im kwitną a ktoś bawi się w nawozy, lekarstwa, specjalne podłoże i kwiatek mu umiera. szok.
błagam o pomoc

