Teresko byłam w tym wątku ale zajrzę jeszcze raz, może coś pomoże. W każdym razie palę 25 lat i wydaje mi się, ze próbowałam wszystkiego. Tylko to jest tak, że muszę chcieć sama a bezboleśnie raczej nie uda się rzucić.
Aszko bo to jest tak samo jak z pijaństwem, tego też nie rozumiem jak nie można przestać ale widać trzeba samemu w coś wpaść żeby jakoś to pojąć. Będzie co będzie. Najciekawsze, ze w żadnej ciąży nie paliłam. Gdy tylko okazało sie , że będę mieć dziecko, na 9 miesięcy bez problemu rzucałam papieroski. Jak już tylko mogłam wstać z łóżka ruszałam do łazienki na pierwszego papierosa. Dziwne to ale tak było.
Ewo o właśnie cytyzyna, tak to brzmiało. Prawie u moich rodziców złotokap rośnie wśród iglaków i w dość dużym cieniu a trawnik to już tylko mech się zrobił. Widać jakoś daje sobie radę
Muszę się pochwalić, ze w pracy idzie mi dobrze, co prawda kasa czasami robi mi dziwne numery ale potrafię ją już utrzymać w ryzach

Wczoraj zrobiłam jeszcze jeden i ostatni błąd, nabiłam dwa razy to samo i nie anulowałam paragonu. Ale już umiem i drugi raz tego nie zrobię. Jestem coraz lepsza
Przyszła też kobietka co chciała zapałki a ja nie potrafilam ich znaleźć, sprzedałam jej zapalniczkę. Chciała zapalić znicze na cmentarzu. Powiedziałam jej, że zapalniczka będzie na dłużej i na pewno się przyda. Już wiem gdzie są zapałki.
Co prawda codziennie okazuje sie, że jest jakiś produkt i nie wiem gdzie leży ale jeszcze trochę i wszystko opanuję.
Najbardziej bałam się faktur ale okazało się , że to też jest do opanowania. Jak czegoś nie wiem dzwonię do szefowej i pytam . Kobieta w porządku, ma wielką cierpliwość.
A za to co nabiłam na kasie jeszcze raz to albo sama sobie kupię jakąś książkę żeby sie zgadzało albo też może jeszcze ktoś na dniach kupi. Moj błąd i moja strata, cóż ale jest fajnie. A ludzie bardzo mili. Czasami widzą, ze jestem nerwowa jak nie mogę czegoś znaleźć i pomagają mi szukać

Pogadają czasami, uśmiechną sie, jeszcze nie natrafiłam na kogoś niemiłego.
Dobra bo piszę i piszę a czas goni...
