Witam słonecznie,w Podwórkowym jeszcze trochę śniegu,bryły lodu z rynny z sąsiedniej posesji i wiosna już puka:

Pojawiła się trójbarwna koteczka,taka jakby pan Mehoffer wycierał o nią pędzel,bardzo ładnie umaszczona,trochę nieufna ,ale chyba z wizytą do kota sąsiadów?W końcu marzec.
Kogro-Kupiłam zegar,który o każdej pełnej godzinie wydaje głosy ptaków ,świergoli tylko dniem,o zmroku się wycisza.Jest na razie przedmiotem frustracji Konstantego,ale chyba się przyzwyczai.W domu uparcie wspinał się po łańcuszkach do kukułki,stale chodziłam je naprawiać,w końcu wymieniłam,a wtedy kot spadł wraz z zegarem i to był koniec radzieckiej jeszcze kukułki...zostały mi obciążniki i obudowa.

Kostek zaczyna chyba wylinkę,ale tak wolniutko.Rano obserwuje wróble zaloty w żywopłocie,potem drażni się z nim para srok,przenosi się na parapet kuchenny i obserwuje sikorki,wróble,kawki,a dalej za siatką kroczące dostojnie gawrony i drugi większy karmnik okupowany przez gołębie.Potem czas na drzemkę,po południu spacer na smyczy-można pogonić za siatką parę kwiczołów,które przemieszczają się drobnym kroczkiem pieszo i wiedzą,że kot nic im nie zrobi,albo nawet nie odrywają się od swego jabłka.
Mam już atlas ptaków.
Zyto-jadłam z różą i z lukrem z najbliższej cukierni,nie była to rewelacja,ale tradycji musiało stać się zadość.Dziś służbowo goszczę w związku z pewnym projektem badawczym Twego prawie krajana,bo z Wojsławic.Będą pączki najlepsze w rankingu cukierni.
Teresat-druga połowa lutego była mocno mroźna,nawet u nas.Ale idzie ku lepszemu.Zaglądałam pod flaszę do czarnej porzeczki od Ciebie,wygląda dobrze.
Ambo-no to czekam.
Olu O.-wierzę!