U mnie sprawdziły się kaczki, te zwykłe kwaczące. Piżmowe tzw nieme w ogóle nie są zainteresowane golasami. Kiedyś wieczorami nie szło wyjść z domu bo trawnik był oblężony przez golasy które wyłaziły z ugoru. Nawet betonowy płot do wysokości 75 cm je nie powstrzymywał. Jak mąż posypał całą tą ,,gładź" na trawniku solą to przez tydzień składałam ręce do Boga z prośbą o szybki deszcz

Z chwilą jak zapragnęłam hodować kaczki zauważyłam, że ślimaków jak by mniej, prawie wcale. Te przejrzały każdy kąt, a jak wypatrzą na płocie to jeszcze podskoczą aby ofiarę ściągnąć. W zeszłym roku znów kupiłam kaczki. Po paru latach ich nieobecności w moim ogrodzie ślimaki znów zawładnęły terytorium. Jesienią widać już było naocznie, że kaczusie dobrze wykonują swoją pracę

Tak więc codziennie rano mam ,,wesoły komitet powitalny" i patrzę jak robią obchód i przeglądają cały teren

Jest na czym ,,oko zawiesić"
