Heniu, Kasiu, dziękuję.
Kasiu, sadzonek nie robię, wszystkie parapety i nie tylko parapety, zapchane do granic możliwości, już nic się nie zmieści. Zawsze tak jest jesienią .
Wszystko już poznoszone, w ub. roku musiałam sobie radzić sama, w tę i z powrotem, schodki w górę, schodki na dół, skrzynki skrzyneczki, doniczki i wielkie donice, i szybko - szybko, bo mróz deptał po piętach myślałam, że kręćka dostanę. A teraz pomógł mi M, ja się zmęczyłam, a M wcale. Tak nie może być, muszę popracować nad swoją kondycją

.
Skrzynki z kaktusami też wniesione, muszę je tylko trochę posegregować tak, aby te delikatniejsze rośliny w razie wielkich mrozów przenieść w cieplejsze miejsce. Mam nadzieję, że pośpiechu nie ma, na razie obiecują tylko lekki mrozik.
Trochę sansewieriowych wieści
Moja ulubienica Sansevieria aethiopica, tak wyglądała rok temu.
Potem liści przybywało i roślina zupełnie położyła się, bo łodyżkę miała cienką, więc ją ciachnęłam, zostawiając jeden listek
No i udało się, jest maleńki jeszcze odrościk
A tak wygląda odcięta i rosnąca już góra
Sansevieria sp.Tanzania - jest nowa roślinka, listki mają pionowe kreseczki
Sansevieria concinna, też z nowym odrostem. Roślina mateczna była wariegatką, jakieś tam ślady pozostały i choć niekoniecznie wariuję na widok takich "pstrych" roślin, to dla urozmaicenia mógłby się pojawić jakiś jasny paseczek od czasu do czasu
A to moja "stara" S.concinna
