Moja rodzinka praktycznie nie choruje, dzieci miewają 3 dniowe katarki i na tym się kończy, ale praktycznie nie wiedza co to słodycze czy czipsy.
Tylko najstarszy synuś przysparza kłopotów.
Wiadomo nastolatek to swoje wie Co i raz coś pochłonie z produktów zakazanych, czyli fast fudów, a to zażyje inhalacji (niestety z papierosów) sam nie pali , ale koledzy tak niby przy otwartym oknie, ale ubranie synka po powrocie to istna popielniczka. 
Tak więc pokarało mojego pierworodnego za niesubordynację i złapał anginę. Ból gardła, do tego chrypka i suchy kaszel. Od razu był krzyk do doktora. Pojechaliśmy
okazało się, że oskrzela czyste, więc tylko ziołowe tabletki na rozrzedzenie wydzieliny oskrzeli.Synuś brał pilnie i jak kaszlał tak kaszlał, ale u pana
był więc nic nie mógł powiedzieć. Po tygodniu siedzenia w domu, ale przed 
nic się nie poprawiło i poszedł do szkoły.Z każdym dniem był gorszy kaszel, w piątek pojawił się okropny , wodnisty katar. Dziecko wróciło ze szkoły ledwie żywe.
Obiadu nie chciał, to i nie zmuszałam, pomyślałam no teraz to się doprawił.
ale najgorsze było w nocy miał tak suchy kaszel, że zaczął wymiotować i tak prawie do rana. Przyznam wam, że już byłam w strachu. 
Rano zasnął twardo i spał do 14 nie budząc się. Gdy się obudził stwierdził ze zdziwieniem, że już nie ma kataru, kaszlu tylko okropnie boli go gardło i coś mu przeszkadza przy łykaniu. Aha jest dobrze pomyślałam, ma ropna anginę to szybciej mu przejdzie.
Kazałam mu dużo pić ciepłych herbat, w tym bardzo gorące z miodem. O piętnastej zjadł obiad, a o siedemnastej już wrzeszczał, że jest głodny
Oczywiście cały czas leżał 
i pił te herbatki.Wieczorem już wylazł do komputera co prawda zawinięty w śpiwór, w niedzielę rano już wstał i normalnie wziął się za lekcje. W poniedziałek poszedł do szkoły.
Tak się choruje na mojej miksturce
