ewelkacha, w ogrodzie to już jest właściwie brzydko. Ciągle pada, więc wszędzie tylko grzyb i zgnilizna. Może gdyby jeszcze słońce świeciło, to dałoby się to i owo sfotografować, ale nie ma co na siłę szukać ładnych widoków. Niedługo lepiej wrócić do wiosennych wspomnień.
nena, pokazałam tulipany, bo Sabinka mnie o nie pytała, ale właściwie to chyba należałoby zakończyć ten sezon i na dobre powrócić do fotek wspomnieniowych. Późna wracasz do domu bidulko, mało masz czasu, żeby cieszyć się ogrodem. I tak podziwiam Cię za piękny różany ogródek i świetnie utrzymany trawnik.
Apusku, słońca niestety mało, więcej natomiast szarości i burości. Zgrabianie liści nie jest zbyt przyjemne przy takiej pogodzie.
Aprilku, jaka niespodzianka po tak długiej nieobecności.

A ja nawet o Tobie niedawno myślałam i zastanawiałam się, gdzie zniknęłaś.Co do hortensji to ten rok był faktycznie jakiś dla nich niekorzystny. U mnie wymarzły/wygniły bezpowrotnie dwie
Bombshell. Natomiast niektóre inne beznadziejnie kwitły. Dla mnie to jakieś dziwne zjawisko. A jeszcze dziwniejsze było to, że moja Bobo wydawała się kompletnie sucha i padnięta. Opłakałam ją i o niej zapomniałam, aż tu chyba w lipcu zauważyłam, że odbiła. Wtedy szybko przeniosłam ją do donicy, żeby mieć stale na oku. Na szczęście będzie żyć.
aneczka1979, nasadziłyśmy obie tych cebul w tym roku! Oby do wiosny, oby do wiosny.
pela11, jak to? Czyżbyś zamknęła wątek? Zaraz koniecznie sprawdzę.
lemonko, witaj, witaj! Zapraszam i mam nadzieję, że może znajdziesz u mnie coś interesującego.
fiskomp, z tymi moimi hortensjami ogrodowymi to u mnie jest tak, że ja się właśnie boję o to, że wiosną mi zmarzną pączki i nici będę z kwitnienia. Dlatego chcę je zabrać do garażu, a potem po wiosennych przymrozkach wystawić do ogrodu. To jedyna szansa na kwitnienie. No i jest to mój pierwszy eksperyment. Podobno się udaje. Tylko właśnie waham się, kiedy należy donice zabrać z dworu. Co do tulipanków to są to tulipany Kaufmana, a odmiana nazywa się
Heart's Delight. Kwitną najwcześniej ze wszystkich. Są niskie, z takim wzorkiem na liściach. Kwitną w tym samym miejscu cztery lata, aż sama się dziwię, że tak długo. Nigdy nie wykopywałam. No i same się rozmnażają. Jest ich coraz więcej, choć kwiaty są już mniejsze niż w pierwszym roku. Chyba to znak, że trzeba by je wreszcie wykopać i wsadzić do nowej ziemi. Na zdjęciach niżej są one pokazane w różnych fazach rozwoju.
Iwonka1, ileż to razy ja przesadzałam swoje rośliny z miejsca na miejsce, obserwowałam, notowałam, co kwitnie jednocześnie z czym innym, itd. I nadal to robię. Czasem podpatruję w szkółkach i ogrodach pokazowych, fotografuję, odgapiam. Nawet teraz już mam plany na wiosnę. Ale chyba większość z nas tak ma, że dążymy do ideału, a ta droga wydaje się bez końca.