Anetko, problemem moim jest właśnie to, że lubię wszystko, dlatego taki mix u mnie

I muszę ze sobą walczyć, jak zobaczę coś ciekawego, bo co za dużo, to niezdrowo. Tak było z hojami w Twoim wątku- h.chiang mai i latifolią.
Obawiam się, że moja Tibouchina już

. Nie miałam dla niej na zimę dobrego miejsca i wylądowała w piwnicy. Ale nic straconego, na wiosnę zawsze są niedrogie w L-u, więc najwyżej kupię nową.
Wracając do hoi, to od dawna chciałam mieć bellę, multiflorę i kerrii, i to jeszcze w czasach, kiedy nie było internetu (prąd już był

- pozdrawiam Onectikę) , a o istnieniu innych nie miałam pojęcia(oprócz carnosy i odmian). Do niedawna do szczęścia brakowało mi tylko kerrii, więc kupiłam od forumki, ale przecież nie będzie sama jedna kerrii jechać szmat drogi. Więc kupiłam jeszcze trzy= cztery+ gratis=pięć. I tak to działa

Zakupu dokonałam w grudniu

i to sukces, że udało mi się wszystko ukorzenić na zimnym parapecie. Buotii posadziłam do góry nogami

, zasuszyła
więc prawie cały pęd i wypuściła małego dydka- wskazówkę gdzie góra.
Takie są rezultaty
Spotkała mnie miła niespodzianka, właściwie miły jest brak niespodzianki- z trzech nowych cebul Hippeastrum dwie są zgodne z oczekiwaniami, trzecia jeszcze nie wiadomo, ma być mocny róż

. Cebulki są małe (zakupione w zwykłym sklepie ogrodniczym), tak wyglądały tydzień po posadzeniu (największa-to moja stara po odpoczynku)
Te doniczuszki-to podpórki
