No proszę... już udzielam wyjaśnień...
cały pokój ma tylko 2,20 wysokości i na taką tez wysokosć dokupowałam kwietnik, który był specjalnie dla mnie skracany. Teraz to nawet żałuję, bo gdybym kupiła cały, czyli jak przewiduje producent na 2,5 metra, a nie dołączała jednego elementu, to może wyglądałoby to inaczej. W zasadzie, pomimo zamówienia na 2,20 to i tak mąż musiał uciąc jeszcze kilka cm, bo nijak nie mozna go było zamontować. Kwietnik sklada sie właśnie z 4 elementów, połączonych tymi tulejkami. To prawda, ze nie wszystkie wchodziły do końca, ale dobijalismy je młotkiem i powinno być ok.
aconitum kwietnik wywalił się z hukiem, tym razem poleciał w stronę okna i doniczki pospadały pod oknem, na fotce juz stoi, bo go podniosłamod razu jak to zobaczyłam (taki odruch, ratowac co się da jak najszybciej), ale ewidentnie wywalił się i wsparł na oknie...
dwa razy poleciał mi na meble, to była najmniejsza strata, bo najmniej roślinki ucierpiały.
a raz spadł w kierunku pokoju, całą długością i wtedy najwięcej roślinek ucierpiało, głównie paprotka i zielistka, sporo lisci się połamało
Teraz widzę , że jak go tak mocno skręciłam to sam od siebie wygina sie w jedną stronę. Może problem tkwi w tym, ze sufit tego pokoju jest z płyt gipsowych i to one poddają się po jakimś czasie i obluzowują od góry kwietnik?
Sama już nie wiem co mysleć. Stoi na nim 11 kwiatków, jak go rozmontuje, to naprawde nie mam gdzie upchnać tych roślinek, zwłaszcza teraz zimą. Ale bardzo sie boję, moja najmłodsza córka ma 1,5 roku, nie daj Boze zawaliłby się wtedy, gdy ona, czy którekolwiek dziecko jest w pobliżu!
A tak w ogóle, to jakoś mogli bardziej pomyśleć nad mocowaniem tego kwietnika, jest trochę beznadziejny. Jakbym nie skreciła, to i tak na siłę nim szarpnę, o co może chodzic????