Właściwie to nie wiem, czy ona w ogóle jest na jakiejkolwiek podkładce
To wielkie drzewo, ma gruby pień, jabłonie po sąsiedzku pnia już właściwie w środku nie mają, stoją na samej korze jakby, ale zawzięcie owocują na tych kilku żywych gałęziach.
Nawet myślałam, żeby zaszczepić ją sobie na "czymś". Mój śp Tata szczepił cuda-wianki, pokazywał mi ale byłam mała i niewiele pamiętam.
PS.Dom jest z 1920 roku, sad też jest przedwojenny.
I przepraszam za offtopic.