Julka, część moich orlików jeszcze się trzyma, ale chyba nie dotrwają do rozwinięcia się pąków róż.
A nie myślałaś o liliach, pięknie razem wyglądają. Albo bodziszki
Monia, w razie czego, gdybyś jednak chciała te irysy to daj znać.
Moim na szczęście pąki nie pomarzły, za to wiele lilii straciło główki po tym przymrozku
Małgosiu, wszystkie orliki kupuję kwitnące, jedynie te kupowane przez internet były samym kłączem. Na szczęście i z nich wyrosło co trzeba.
Tajeczko, róże kwitną i kolejne powojniki powoli też rozkwitają, ale to wszystko to na razie skromne widoki, pojedyncze kwiaty. Choć nie ukrywam, że i tak mnie cieszą
Iduś, ja nie mam zbytnio ręki do powojników, ten na przykład mam chyba 4 lata i zazwyczaj kwitnie mi po jednym kwiatku
A niektóre nie kwitną mi wcale.
Agnieś, dobre i dwa bukiety
Dobrze, że te wstręciuchy tylko liście jedzą

.
Małgosiu, jak te orliki zawiążą nasiona, to mogę Ci wysłać trochę
Marysiu 
, mam nadzieję, że do mnie wrócisz
Krysiu, Agatko
Iguś, myślę, że wcześniej czy później znów uda nam się spotkać, na pewno jeszcze w tyn sezonie
Madziu, orliki mam i od znajomych i z targu a część nawet zamawiałam po sklepach intern.
Tosiu, sezon rozpoczęty
Moniu
Grażynko, z tych róż mam Virdiflorę, nie wiedziałam, że ma takie działanie.
Dziękuję Ci za link, zapisałam sobie go na przyszłość
Adrianno, Charlsa D. nie dostałam jak na razie, ale co się odwlecze..będę go podziwiać póki co u Ciebie

.
Te pełne orliki nie rosną mi tak dobrze, jak zwykłe. Black Barlow mam już 4 lata, kwitł w pierwszym sezonie, potem przez dwa lata nie i dopiero teraz zaszczycił mnie kwiatami.
Blue Barlow mam drugi rok, w tamtym roku nie kwitł.
Gosiu, ja też uważam, że irysy krótko kwitną, ale na przykład dłużej niż piwonie, dlatego nawet, że ich mi się trochę uzbierało

.
Majeczko, też uważam, że orliki to wstęp do różanego sezonu, jak one już kwitną, to wiem, że zaraz rozpocznie się kwitnienie róż
Ewunie dwie 
, takie słabe róże, które idą od podstawy potrzebują większej opieki, najlepiej solidnej porcji wody, ale nie za często, żeby nie zalać korzeni i dobrze by było osłonić takie pędziki przed zbyt mocnym słońcem. A i to czasem nie wystarczy. U mnie chyba dużo dało zastosowanie Asahi, myślę, że to dzięki niemu uratowałam kilka róż, w tym na przykład całkiem suchą jak na moje oko Alohę.
Ale z tym wszystkim trzeba szybko działać, im dłużej się to odwleka, tym gorzej może być.
Taruniu, a może te róże ruszyły, bo posadziłaś przy nich nowe?
Wystraszyły się kompostu. Pełna mobilizacja
Irysy faktycznie szybko mi się rozrastają i włażą tam gdzie nie potrzeba.
Chyba przydałoby się im znaleźć inne miejsce w ogrodzie.