Współczuję strat, moje równie wielkie, ale jeszcze nie spisywałam, bo nie chcę się denerwować. Może coś jeszcze wypuści. Też straciłam Gruss an Achenn, a wytrzymała tyle ciężkich zim.
 Tą różyczkę kupię jeszcze raz bo warta tego. Piękna jest.
 Tą różyczkę kupię jeszcze raz bo warta tego. Piękna jest. 

 Tą różyczkę kupię jeszcze raz bo warta tego. Piękna jest.
 Tą różyczkę kupię jeszcze raz bo warta tego. Piękna jest. 

 
  
  
 

 
  

Bardziej przychylam się do Twojej opinii, niż do opinii pani za szkółki. Swoje róże kopczykowałam pod koniec listopada, owijałam włókniną w grudniu, bo takie miałam możliwości czasowe. W każdym razie było to przed nastaniem pierwszych mrozów. Zima pomimo znacznych temperatur ujemnych (dużo poniżej -30 w okolicach Warszawy) była nie taka straszna. Najgorsze było szybkie ocieplenie w marcu/kwietniu i gwłtowne ochłodzenie - gdy przycinałam róże widziałam częściowo rozwinięte pąki, które ściął mróz.Annes 77 pisze:Rozmawiałam wczoraj w szkółce o różach.Z rozmowy z panią tam pracującą wynika,że za szybko okrywamy róże,styczeń jest najlepszym miesiącem,ale oczywiście jeśli temperatura nie jest na plusie.
Porażkę różaną tłumaczę sobie tym,że nie było w ogóle śniegu,mało tego róże bardzo szybko wystartowały,było im za ciepło,a później mrozisko je dopadło i taki oto finał

 szkoda go naprawdę.
 szkoda go naprawdę.
 
  
  
  
  
  
  My nie mamy na to wpływu.
 My nie mamy na to wpływu. 
  
 










 i piekne pączusie
 i piekne pączusie   
  
 
 
  

 
  
  
  Bardzo się cieszę,ponieważ ma sporo pąków
  Bardzo się cieszę,ponieważ ma sporo pąków  
 

 
 
 
 
 
 
 
 

 
 


