Witam niedzielnie.
Wiesiu - cieszę się, że sprawa wyjaśniona.
Ewka - moje żurawki też w kratkę.
Na razie nic z nimi nie robię, tylko obserwuję.
Mam nadzieję, że chociaż kilka przetrwało i będzie z nich pociecha.
Też mam takie 3 uwsteczniające.
Mimo ze na początku wyglądały dobrze to teraz z każdym dniem marnieją.
Tadku - dziwny objaw i w zasadzie nielogiczny.
Ale jak życie pokazuje możliwy w naturze.
Cóż, przywilej szalonych krzyżówek i nowości.
Dorotko - u mnie w zasadzie to samo plus puszkinie.
Ale zaczynam martwić się o róże.
Loki - to idealne wyjście.
Nie ma to jak dziewiczy ogród, który tworzy się od zera.
To samo można zrobić z domem urządzając po swojemu.
Trzymam mocno kciuki, żeby tym razem wyszło.
Dzisiaj wspaniały dzień chociaż wietrzny.
Zaczynam martwić się o róże.
Zwłaszcza te moje starsze.
Już 4 mam do kasacji.
A te które wyglądały jeszcze dwa tygodnie temu na świeże zasychają, pomimo dostatecznej wilgoci w glebie.
Wygląda na to, że moje terminatorki niestety nie przetrwały zlodowacenia gleby.
I jeśli w ogóle przeżyją to wszystkie moje stare róże startować będą od zera.
Padły też hiacynty, kilka szachownic, nie widzę też kilku liliowców

, dwóch odmian szafirków, coraz bardziej czernieje ciemiernik cuchnący i.......zresztą szkoda wymieniać, bo każdy na pewno coś stracił.
Pocieszające jest to, że jak burza idzie mi pustynnik od Kryski - Krysiu jeżeli zaglądasz czasem do mnie to
Nie wierzyłam, że przeżyje a tymczasem ma się dobrze.
I widać już pierwsze wychodzące pączki na wczesnych żonkilach.
Kokorycz lakolistna też już na starcie.
Na pociechę kilka miłych widoczków.
