W ogródku zaświeciło słoneczko. Trawa wykoszona przez teściową i wszystko wzorowo przystrzyżone na obrzeżach
Wszystkie doniczkowe znalazły miejsce na rabatkach. Trzeba by było pozyskać nieco trawnika na rabatki, bo już nic nigdzie nie można wcisnąć. Tylko na różanej jeszcze miejsce, ale pewnie niedługo.
Kwitną lilie.
Jedna z gałązek była ułamana przez zwierzaki. Włożyłam ją do wazonu. Pachnie obłędnie.
Kwiaty naprawdę imponujących rozmiarów, chociaż łodygi raczej w parterze. Są u mnie od wiosny. Uważam, ze już to, że zakwitły jest sukcesem

.
W tle widoczny pąk rózy DD. Kwitnie nieprzerwanie. Przez deszcz trochę wymęczona, ale dzielna. Nie choruje. Żelazna dama, a przy tym jak pachnie
Kolejne, które zakwitły, to żółte. Te są dla mnie podwójnie tajemnicze. Nie dość, ze nn, to jeszcze nie wiem skąd się wzięły, bo ja ich nie sadziłam
Pojawiły się w drugim roku naszej bytności w postaci jednego skromnego kwiatu i co roku przybywało i rosły w siłę.
Przewyższają wysokością ogrodzenie, wcale nie najniższe.
Pomiędzy płotkami widać wjazd do garażu. Ktoś to tak dziwnie wymyślił. W ten sposób mam dwa przedogródki od strony ulicy. Jeden przy wejściu, a drugi od pólnocnej strony. Dostać się do niego można tylko od strony ogrodu. No chyba, ze przez płot

Pisałam, ze tam ostatnio robiłam reorganizację.
I inne różne, które cieszą oko.
Clemki; nowy nabytek i ten, który nie chciał kwitnąć. Pięknie pachną te drobne kwiatki. Tajemnicza okrywówka.
I na koniec pochwalę się parapetowcami. One są M-owe
Królowa Jednej Nocy. Naprawdę kwiat utrzymuje się tylko kilka godzin. Pachnie w całym domu.
Sinningia - Gloksynia. Wychodowana z listka przez teściową. Storczyk. I nie wiem co, jeden z M-owych cudaków
