Gabi, widzisz że czasem mamy prawdziwe skarby w ogrodzie i o tym nawet nie wiemy
zawirusowane tulipany i już od pierwszego roku są płomienne, tak jak na etykietkach. Kupiłam je tylko raz a teraz mam
ich pełno, ale nie będę wyrzucać, tylko te już naprawdę powykręcane z których już nic nie bedzie.
A te zawirusowane tulipany za które Hollendrzy płacili majątki w 17 wieku to były czewono białe. Może się dochowam też
jakiejś ciekawszej odmiany?
Grażynko, a mnie się takie właśnie podobają
ogromny
Dzidziu, ten wilczomlecz ma faktycznie takie niepowtarzalne kolorki. I jak dobrze dobrane
Krysiuniu, no właśnie przyjdę podziwiać u Was to co nazywamy na ogół wiosną. Choć i u nas po tych kilku letnich dniach
ma być powrót wiosny i to od jutra. Temperatura spadnie o dziesięć stopni.
porę roku
Loki, uwielbiam iryski holenderskie, ale moje strajkują już od trzech lat, chyba muszę postać nad nimi z sekatorem w ręku
bo się zrobiły bardzo leniwe
Serdeczne pozdrowionka
U nas zaczęły już kwitnąć glicynie. Nie mówię o mojej bo zero kwiatów, ani o tej u sąsiadki bo trzy kwiatki na krzyż, ale o tych
prawdziwych. Zdetronowały w jeden dzień wiśnie piłkowane i teraz jak idę ulicą to tylko głowa mi się wykręca tam gdzie są
glicynie. Dzisiaj trafiłam na jedną dosłownie boską. Ah jak by się chciało mieć taką u siebie. I ten zapach mielu powalający na kolana.













