W Bretonskiej kuchni u Gosi
- gosia22
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1263
- Od: 31 sty 2009, o 09:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Francja/ Bretania
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
Nalewko niesamowity jest ten budyniowiec, owoce ma podobne do karczocha (tak z daleka i z profilu) , nigdy o nim nie słyszałam i nie jadłam.
Chyba sie u nas nie przyjmie bo rośnie w cieplejszych krajach , bo chętnie bym sobie go zasadziła u siebie
Będę miała niebawem nowych sąsiadów za płotem i chciałabym się odgrodzić jakimś interesującym drzewem, ten mi bardzo odpowiada
Ja nie tak dawno zasadziłam Acca sellowiana, wybrałam go gdyż ma bardzo ładne liście i nie gubi ich na jesień. Dopiero w domu wyczytałam ze produkuje bardzo dobre owoce. bardzo się ciesze, mam nadzieje ze będzie szybko rósł.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Akka_Sellowa
A co do Wigilii, powiem jak ja je spędzam gdyż może u innych rodzin obchodzi się inaczej.
Moze Fela tez coś doda ?
U nas królują owoce morza, na przystawkę ślimaki, oczywiście ostrygi.
Jak Fela już wspomniała wątróbka z gęsi lub kaczki. Ten rarytas może porządnie nadszarpnąć rodzinny budżet, gdyż cena dochodzi do kilkudziesięciu euro za kilo!
Mięso można jeść do woli, tak wiec jemy kapłona, młodego wykastrowanego i utuczonego koguta (nigdy nie go przygotowywałam moja teściowa tym się zajmuje), kaczka, i inne ptaszyska jak gołębie (ciągle teściowa)
Teść co roku przygotowuje doskonalą Brandade de morue, czyli potrawa na bazie ryb chyba z dorsza. Kupuje się go suszonego oblepionego sola. I tutaj jest cala finezja, trzeba go odsolić prze kilka dni, przygotować pure i nie wiem co jeszcze, kupę roboty.
Niestety we Francji nie kupi się karpi tak wiec , bym miała rybkę na Wigilie , teść staje na głowie by mi sprawić przyjemność.
Na deser jemy tzw. B?che de Noël , tradycyjne ciasto może byś tez lód , ale zawsze w kształcie polana drewna. Mnie zbytnio nie smakuje , często jemy tort czekoladowy z pomarańczą.
Niestety Mamy tylko jeden dzień świat 25, trzeba uważać by się nie przejeść !!!
Jeśli mi się coś jeszcze przypomni to dodam hihi
Chyba sie u nas nie przyjmie bo rośnie w cieplejszych krajach , bo chętnie bym sobie go zasadziła u siebie
Ja nie tak dawno zasadziłam Acca sellowiana, wybrałam go gdyż ma bardzo ładne liście i nie gubi ich na jesień. Dopiero w domu wyczytałam ze produkuje bardzo dobre owoce. bardzo się ciesze, mam nadzieje ze będzie szybko rósł.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Akka_Sellowa
A co do Wigilii, powiem jak ja je spędzam gdyż może u innych rodzin obchodzi się inaczej.
Moze Fela tez coś doda ?
U nas królują owoce morza, na przystawkę ślimaki, oczywiście ostrygi.
Jak Fela już wspomniała wątróbka z gęsi lub kaczki. Ten rarytas może porządnie nadszarpnąć rodzinny budżet, gdyż cena dochodzi do kilkudziesięciu euro za kilo!
Mięso można jeść do woli, tak wiec jemy kapłona, młodego wykastrowanego i utuczonego koguta (nigdy nie go przygotowywałam moja teściowa tym się zajmuje), kaczka, i inne ptaszyska jak gołębie (ciągle teściowa)
Teść co roku przygotowuje doskonalą Brandade de morue, czyli potrawa na bazie ryb chyba z dorsza. Kupuje się go suszonego oblepionego sola. I tutaj jest cala finezja, trzeba go odsolić prze kilka dni, przygotować pure i nie wiem co jeszcze, kupę roboty.
Niestety we Francji nie kupi się karpi tak wiec , bym miała rybkę na Wigilie , teść staje na głowie by mi sprawić przyjemność.
Na deser jemy tzw. B?che de Noël , tradycyjne ciasto może byś tez lód , ale zawsze w kształcie polana drewna. Mnie zbytnio nie smakuje , często jemy tort czekoladowy z pomarańczą.
Niestety Mamy tylko jeden dzień świat 25, trzeba uważać by się nie przejeść !!!
Jeśli mi się coś jeszcze przypomni to dodam hihi
- Zielona_Ania
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3917
- Od: 2 mar 2010, o 17:40
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
Gosiu, toż to istna egzotyka, bardzo odmienna od naszej Wigilii. A nie próbujesz wprowadzić czegoś polskiego np, barszczu? W każdym razie, zapowiada się u Was na wspaniałą ucztę. Jakieś trunki się podaje do tych dań? U mnie po Wigilii zwykle pije się lampkę miodu pitnego.
- gosia22
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1263
- Od: 31 sty 2009, o 09:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Francja/ Bretania
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
Aniu- Zielona, witaj
Robiłam barszcz, ale niestety jakoś teściom i dzieciom nie podchodzi, M i ja bardzo lubimy, no ale cóż, jak maja mi nosem kręcić przy stole wole nie gotować. hihi
Trunki owszem, do owoców morza i ryb białe wino do mięsa czerwone , do ciasta teściowie szampan a ja białe słodkie najlepiej Gewurztraminer, a do wątróbki tez białe słodkawe likierowe wino. Na święta wszyscy się rozluźniają, czego w ciągu roku nie widać. Pijemy oczywiście z umiarem !!!
O tradycji picia miodu po Wigilii nie słyszałam, może to tradycja w twoim regionie , jak myślisz ?
Robiłam barszcz, ale niestety jakoś teściom i dzieciom nie podchodzi, M i ja bardzo lubimy, no ale cóż, jak maja mi nosem kręcić przy stole wole nie gotować. hihi
Trunki owszem, do owoców morza i ryb białe wino do mięsa czerwone , do ciasta teściowie szampan a ja białe słodkie najlepiej Gewurztraminer, a do wątróbki tez białe słodkawe likierowe wino. Na święta wszyscy się rozluźniają, czego w ciągu roku nie widać. Pijemy oczywiście z umiarem !!!
O tradycji picia miodu po Wigilii nie słyszałam, może to tradycja w twoim regionie , jak myślisz ?
- Zielona_Ania
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3917
- Od: 2 mar 2010, o 17:40
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
Gosiu, to chyba tradycja tylko w mojej rodzinie
Dawniej były też inne tradycje u nas, jak np. bieganie boso po pierwszym śniegu. No, ale z tego wyrośliśmy całkiem. Chociaż nie powiem, zabawa przednia, potem czekał ciepły ręcznik i grzane piwo.
- fela
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1565
- Od: 23 lut 2009, o 17:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Fr
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
Zawsze w okresie świąt brakuje mi karpia. Lubię go pod wszelkimi postaciami. O wielu innych produktach polskich mogę bez problemu zapomnieć , ale nie raz marzy mi się ta ryba. W Paryżu można ją podobno kupić, ale w Bretanii nie ma szans, chyba że w czasie świąt wpadnę do Ciebie Gosiu
. Dobrego masz teścia!
Co do tradycji świąt, to myślę, że tutaj nie jest ona tak silna jak w Polsce. No cóż, laicyzacja krajów dokonała już pewnego spustoszenia i coraz mniej ludzi zachodniej Europy pielęgnuje obyczaje. Owszem, pojawiają się świąteczne dekoracje, ludzie kupują prezenty, planują uroczyste obiady czy kolacje, ale to wszystko raczej ma posmak komercyjny i ginie gdzieś ta szczególna atmosfera ducha katolickiego, tak silnie jeszcze odczuwana w Polsce. Mimo wszystko Francuzi to przede wszystkim smakosze i łakomczuchy, więc świąteczne stoły potrafią być bardzo wyrafinowane, zwłaszcza że bogactwo produktów jest wręcz oszałamiające. Przygotowanie tradycyjnych dwunastu potraw nie stanowi tu żadnego problemu, ale...kto pamięta dziś o tym zwyczaju, poza tym zdecydowanie mniej się tu jada i mieszkańcy tego kraju raczej są szczupli.
W zeszłym roku podczas Bożego Narodzenia byliśmy zaproszeni na obiad do bretońskiego domu. Jako aperitif był szampan i maleńkie kromeczki chleba z jakimiś pastami rybnymi. Niestety, nie ma tu pięknego zwyczaju dzielenia się opłatkiem i składania sobie życzeń. A może jednak w innych domach...Znamienne, że Francuzi nie tyle jedzą co smakują, delektują i uwielbiają rozmawiać o kulinarnych specjałach, a wszystko to odbywa się w jakimś nieśpiesznym, leniwym czasie. W każdym razie obiad trwał około pięciu godzin. Po aperitifie i miłej pogawędce przeszliśmy do stołu, gdzie czekał na nas ?surimi?. Jest to mieszane mięso kraba lub langusty z mięsem ryby, z bardzo apetyczną czerwoną skórką. Towarzyszyła mu sałatka macedońska, a głównym daniem był kapłon w kasztanach. Sama nie przepadam, za tymi ostatnimi, są dla mnie nieco za ciężkie i mączaste, ale o gustach się nie dyskutuje. Natomiast, to co ogromnie pododoba mi się we Francji, to zamykanie posiłków serami.


Sama też przygotowywałam przysmaki między innymi faszerowane mule. Czyli usmażone z kurkami, cebulką i czosnkiem i podpieczone w piekarniku. Robiłam też w podobny sposób sanżaki, ale już bez kurek.

Nie zabraklo też pysznego barszczyku czerwongo z uszkami, które zrobiłam własnoręcznie.
Co do tradycji świąt, to myślę, że tutaj nie jest ona tak silna jak w Polsce. No cóż, laicyzacja krajów dokonała już pewnego spustoszenia i coraz mniej ludzi zachodniej Europy pielęgnuje obyczaje. Owszem, pojawiają się świąteczne dekoracje, ludzie kupują prezenty, planują uroczyste obiady czy kolacje, ale to wszystko raczej ma posmak komercyjny i ginie gdzieś ta szczególna atmosfera ducha katolickiego, tak silnie jeszcze odczuwana w Polsce. Mimo wszystko Francuzi to przede wszystkim smakosze i łakomczuchy, więc świąteczne stoły potrafią być bardzo wyrafinowane, zwłaszcza że bogactwo produktów jest wręcz oszałamiające. Przygotowanie tradycyjnych dwunastu potraw nie stanowi tu żadnego problemu, ale...kto pamięta dziś o tym zwyczaju, poza tym zdecydowanie mniej się tu jada i mieszkańcy tego kraju raczej są szczupli.
W zeszłym roku podczas Bożego Narodzenia byliśmy zaproszeni na obiad do bretońskiego domu. Jako aperitif był szampan i maleńkie kromeczki chleba z jakimiś pastami rybnymi. Niestety, nie ma tu pięknego zwyczaju dzielenia się opłatkiem i składania sobie życzeń. A może jednak w innych domach...Znamienne, że Francuzi nie tyle jedzą co smakują, delektują i uwielbiają rozmawiać o kulinarnych specjałach, a wszystko to odbywa się w jakimś nieśpiesznym, leniwym czasie. W każdym razie obiad trwał około pięciu godzin. Po aperitifie i miłej pogawędce przeszliśmy do stołu, gdzie czekał na nas ?surimi?. Jest to mieszane mięso kraba lub langusty z mięsem ryby, z bardzo apetyczną czerwoną skórką. Towarzyszyła mu sałatka macedońska, a głównym daniem był kapłon w kasztanach. Sama nie przepadam, za tymi ostatnimi, są dla mnie nieco za ciężkie i mączaste, ale o gustach się nie dyskutuje. Natomiast, to co ogromnie pododoba mi się we Francji, to zamykanie posiłków serami.


Sama też przygotowywałam przysmaki między innymi faszerowane mule. Czyli usmażone z kurkami, cebulką i czosnkiem i podpieczone w piekarniku. Robiłam też w podobny sposób sanżaki, ale już bez kurek.

Nie zabraklo też pysznego barszczyku czerwongo z uszkami, które zrobiłam własnoręcznie.
- gosia22
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1263
- Od: 31 sty 2009, o 09:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Francja/ Bretania
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
Aniu Zielona, to bieganie boso na śniegu na pewno było PO PIWIE ?
Fela, jak zwykle opis piękny, kurcze jak ty potrafisz wszystko ładnie ująć
Stół przygotowany jest piękny,piekne talerze
. Ja wolę kurę niż kapłona rzeczywiście jakiś taki trochę ciężki, ale za to zajadam się kasztanami hihi. Coz to tradycja.
Karpie podobno można dostać w Paryżu , ale to tylko pogłoski i tak naprawdę nikt nic dokładnie nie wiedział. hihi
Chociaż moja znajoma która żyje w Paryżu od lat 60tych , widziała raz karpia był strasznie wielki i tłusty...
Dla moich rodziców , pierwsza Wigilia we Francji byla szokiem. Mniej więcej odbyło sir to tak:
Jak to wy jecie mięso ?
Nie ma karpia ?
Nie ma grzybków ?
i innych 12 dan ?
Pijecie alkohol ?
Nie pościcie ??
Nie ma pasterki ? Tak jest ale w telewizji , co ?
macie tylko jeden dzień Świąt ?
, i mogłabym jeszcze wymieniać hihi. Moja mama o mało nie padła jak zobaczyła ślimaki, teraz wcina jak nie wiem co ! Jak widać co kraj to obyczaj!!!
My młodzi i gniewni (czyli M i ja ) chcielibyśmy przełamać trochę rodzinna tradycje i zjadać się rybami, których nie jemy na co dzień gdyż są zbyt kosztowne
trzeba jednak przełamać barierę... rodzice hihi
Fela, jak zwykle opis piękny, kurcze jak ty potrafisz wszystko ładnie ująć
Stół przygotowany jest piękny,piekne talerze
Karpie podobno można dostać w Paryżu , ale to tylko pogłoski i tak naprawdę nikt nic dokładnie nie wiedział. hihi
Chociaż moja znajoma która żyje w Paryżu od lat 60tych , widziała raz karpia był strasznie wielki i tłusty...
Dla moich rodziców , pierwsza Wigilia we Francji byla szokiem. Mniej więcej odbyło sir to tak:
Jak to wy jecie mięso ?
Nie pościcie ??
My młodzi i gniewni (czyli M i ja ) chcielibyśmy przełamać trochę rodzinna tradycje i zjadać się rybami, których nie jemy na co dzień gdyż są zbyt kosztowne
- fela
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1565
- Od: 23 lut 2009, o 17:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Fr
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
Dziękuję za dobre słowo Gosiu. W końcu jestem tu gościem, więc się staram
. Ale, ale kochana, co ja tu czytam? Chyba trochę mnie nie zrozumiałaś. Bardzo lubię kapłona, za to nie jestem amatorką kasztanów
. Widzisz jak to jest z gustami, ty lubisz ? ja nie i dzięki temu, że nasze kubki smakowe wywołują w każdym inne odczucia, sztuka kulinarna nie zna granic.
- gosia22
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1263
- Od: 31 sty 2009, o 09:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Francja/ Bretania
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
oops ! rzeczywiście, oj za szybko przeczytałam i mozg nie przyswoił takiej ilości informacji...fela pisze:Dziękuję za dobre słowo Gosiu. W końcu jestem tu gościem, więc się staram. Ale, ale kochana, co ja tu czytam? Chyba trochę mnie nie zrozumiałaś. Bardzo lubię kapłona, za to nie jestem amatorką kasztanów
. Widzisz jak to jest z gustami, ty lubisz ? ja nie i dzięki temu, że nasze kubki smakowe wywołują w każdym inne odczucia, sztuka kulinarna nie zna granic.
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12850
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
@ Fela
moule = omułek
coquille de Saint-Jacques = przegrzebek wielki ;-)
Jeśli chodzi o atmosferę świąt we Francji ? powiem szczerze, że zdecydowanie nie brakuje mi polskiego, katolickiego ducha tych świąt? Ba, bardzo mi się podoba to, że przed świętami wszyscy sobie w pracy życzą nie ? wesołych świąt Bożego Narodzenia ?, lecz ? wesołych świąt końcoworocznych ?. Ta wszechobecna laicyzacja jest dla mnie bardzo miłą odmianą po atmosferze polskiej, w której nieco się dusiłem wszechobecnym i natarczywym katolicyzmem... Karpia też mi nie brakuje ? nigdy nie lubiłem tej ryby... Oścista, zajeżdża mułem... Wolę tuńczyka, łososia czy miecznika. ;-)
No ale cóż ? każdy ma inne gusta i guściki, każdy lubi co innego, a jak głosi słynna rzymska maksyma, de gustibus non disputandum est. ;-)
Pozdrawiam!
LOKI
moule = omułek
coquille de Saint-Jacques = przegrzebek wielki ;-)
Jeśli chodzi o atmosferę świąt we Francji ? powiem szczerze, że zdecydowanie nie brakuje mi polskiego, katolickiego ducha tych świąt? Ba, bardzo mi się podoba to, że przed świętami wszyscy sobie w pracy życzą nie ? wesołych świąt Bożego Narodzenia ?, lecz ? wesołych świąt końcoworocznych ?. Ta wszechobecna laicyzacja jest dla mnie bardzo miłą odmianą po atmosferze polskiej, w której nieco się dusiłem wszechobecnym i natarczywym katolicyzmem... Karpia też mi nie brakuje ? nigdy nie lubiłem tej ryby... Oścista, zajeżdża mułem... Wolę tuńczyka, łososia czy miecznika. ;-)
No ale cóż ? każdy ma inne gusta i guściki, każdy lubi co innego, a jak głosi słynna rzymska maksyma, de gustibus non disputandum est. ;-)
Pozdrawiam!
LOKI
- fela
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1565
- Od: 23 lut 2009, o 17:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Fr
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
Lubię Cię Loki i tak samo Ci współczuję. Niezależnie od naszych wyznań, chrześcijaństwo było fundamentem Europy i w Polsce odgrywało zawsze ważną rolę w tożsamości narodowej. Unia Europejska odrzuciła ten fundament. To sztuczny twór dający ostatnio wiele dowodów swojej nieudolności, gdzie wyparto się wartości chrześcijańskich, a lukę tę wypełniono paskudnym relatywizmem wyrażającym się w choćby paradach homoseksualistów, czy legalizacji związków jednopłciowych i pedofilii. To co dotąd uznawane było za nienormalne, kryminalne, teraz staje się poprawne, a najwyższą wartością jest brak wartości. Mówienie o laicyzacji jako ?miłej odmianie po natarczywym katolicyżmie? dowodzi tylko, że nie bardzo wiesz o czym mówisz. Krótko mówiąc, laicyzacja to ponura propaganda, to zastąpienie prawdziwych wartości pustymi, nic nie znaczącymi frazesami, brakiem moralności i etyki. Jak widać na Twoim przykładzie, niestety,odnosi sukcesy.
Wolę natarczywy katolicyzm, niż natarczywy relatywizm.
Na wkus i cwiet tawariszcziej niet.
Über den Geschmack diskutiert man nicht.
Wolę natarczywy katolicyzm, niż natarczywy relatywizm.
Na wkus i cwiet tawariszcziej niet.
Über den Geschmack diskutiert man nicht.
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12850
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
@ Fela
Ja również Cię lubię, bardzo miło mi się dyskutuje z Tobą na rozmaite tematy, niemniej jednak za współczucie serdecznie podziękuję. Ty chyba też nie byłabyś zadowolona, gdybym Ci współczuł Twojego światopoglądu czy Twojego wyznania religijnego.
Nie mogę się zgodzić z tezą jakoby korzenie Europy były chrześcijańskie. Korzenie Europy były politeistyczne ? religie Greków, Rzymian, Słowian, Celtów i Germanów miały jeden wspólny mianownik: wielobóstwo. Chrześcijaństwo zaś narodziło się w Azji Mniejszej, wśród niewielkiego ludu pasterskiego ? Izraelitów ? którego wyjątkowość polegała na tym, iż jego religia była monoteistyczna. Do Europy zostało zaś tylko zaimportowane i ? mimo początkowego oporu ze strony władzy (Rzymianie uważali chrześcijaństwo za sektę destrukcyjną ? skąd prześladowania) ? rozprzestrzeniło się po całym kontynencie, przynosząc wynalazki do tej pory Europejczykom nieznane jak nawracanie ogniem i mieczem, nietolerancja wobec innowierców, palenie na stosie za poglądy i przekonania czy wojny religijne. A także odcinając nas od naszych prawdziwych, pogańskich korzeni. Co wiemy teraz o religii kontynentalnych Celtów czy naszych własnych przodków ? Słowian? Nic, została wykorzeniona przemocą, a wszelki ślad po niej skrzętnie zatarty. Dobrze, że chociaż pierwsi chrześcijanie wśród Wikingów i Celtów wyspiarskich byli na tyle przywiązani do swej religii, że ocalili ją od zapomnienia, spisując ją i przechowując w klasztorach. No i miło, że również kultura i religia Rzymian i Greków przetrwały ? dzięki temu, że ludy te miały wysoce rozwiniętą kulturę piśmienniczą.
Pedofilia? Gdzie niby się ją legalizuje? W całej Europie jest ona surowo karanym przestępstwem. Już nie wspominam nawet o wielkich skandalach pedofilskich z katolickimi duchownymi w roli głównej, bo jest to tak oklepany temat, że nawet nie warto go ciągnąć (aczkolwiek dobrze pokazuje wartość chrześcijańskiej etyki, o której zamierzam się wypowiedzieć za chwilę, zwłaszcza jak się zwróci uwagę na to, jak hierarchia kościelna skrzętnie owe skandale tuszowała, broniąc księży-pedofilów).
Homoseksualizm? Biorąc pod uwagę, że po pierwsze homoseksualista nikogo nie krzywdzi, a po drugie, homoseksualizm jest wrodzony ? jestem gorącym zwolennikiem legalizacji małżeństw homoseksualnych. To nie jest wina tych ludzi, że się urodzili tacy, jacy są, i powinni mieć możliwość szczęśliwego życia rodzinnego i prawo do tych samych przywilejów, które mają małżeństwa heteroseksualne. Z góry mówię, że nie jestem wielbicielem parad gejów i lesbijek ? seksualność jest moim zdaniem prywatną sprawą każdego człowieka i tak jak heteroseksualiści nie obnoszą się na paradach z tym, czy lubią od tyłu, od przodu, czy może w wersji 69, tak homoseksualiści również mogliby sobie to darować. Wystarczy skromniejsza forma domagania się o swoje prawa ? jak np. popularne w Polsce marsze równości.
Etyka i wartości? Wybitny amerykański fizyk i laureat nagrody Nobla Steven Weinberg powiedział ?Z religią czy bez dobrzy ludzie mogą czynić dobro, a źli zło. Ale żeby dobrzy ludzie mogli czynić zło - do tego potrzebna jest już religia?. I ja się z nim w zupełności zgadzam. Myślisz, że bez religii nie ma etyki i wartości? Spójrz na Czechy. Większość populacji stanowią tam ateiści, a jednak nic mi o tym nie wiadomo, żeby panowały tam chaos, przestępczość i upadek cywilizacji. Ba! Czechy mają o wiele NIŻSZE wskaźniki przestępczości niż Polska, kraj, w którym podobno jest 90% katolików (gdyby związek pomiędzy religią a moralnością istniał, Polska powinna świecić przykładem braku korupcji, złodziejstwa, bandytyzmu i afer, czyż nie?). Ba! Powiem Ci, że niewielu wśród chrześcijan widziałem ludzi tak skłonnych do bezinteresownej pomocy jak wśród młodych, francuskich komunistów ? którzy z definicji uważają wszelką religię za opium dla ludu. I co Ty na to?
Wiesz, za co jeszcze sobie cenię Unię Europejską? Za to, że każdy znajdzie tu kraj, w którym czułby się dobrze ze swoimi poglądami i przekonaniami. Ktoś jest liberałem? Wielka Brytania czeka. Ktoś jest socjalistą? Szwecja czy Dania zapraszają. Ktoś jest katolikiem? Świetnie mu będzie w Polsce, Irlandii czy na Malcie ? bodaj jedynym kraju wyznaniowym w UE. Ktoś jest zwolennikiem świeckości państwa i tezy, że religia jest prywatną sprawą każdego człowieka? We Francji czy w Czechach będzie się czuł jak w domu.
Mam nadzieję, że jasno wyraziłem swoje poglądy i że zrozumiesz, iż etyka chrześcijańska nie jest jedyną dostępną opcją, a fakt istnienia ludzi o zróżnicowanych poglądach tylko wzbogaca społeczeństwo. Proponuję, abyśmy skończyli już tę dyskusję w niniejszym ? wszakże kulinarnym, a nie światopoglądowo-religijnym ? wątku. Gdybyś jeszcze chciała o tym ze mną porozmawiać, serdecznie zapraszam na priv ? coby już więcej Gosi w jej temacie nie śmiecić.
Pozdrawiam serdecznie!
LOKI
Ja również Cię lubię, bardzo miło mi się dyskutuje z Tobą na rozmaite tematy, niemniej jednak za współczucie serdecznie podziękuję. Ty chyba też nie byłabyś zadowolona, gdybym Ci współczuł Twojego światopoglądu czy Twojego wyznania religijnego.
Nie mogę się zgodzić z tezą jakoby korzenie Europy były chrześcijańskie. Korzenie Europy były politeistyczne ? religie Greków, Rzymian, Słowian, Celtów i Germanów miały jeden wspólny mianownik: wielobóstwo. Chrześcijaństwo zaś narodziło się w Azji Mniejszej, wśród niewielkiego ludu pasterskiego ? Izraelitów ? którego wyjątkowość polegała na tym, iż jego religia była monoteistyczna. Do Europy zostało zaś tylko zaimportowane i ? mimo początkowego oporu ze strony władzy (Rzymianie uważali chrześcijaństwo za sektę destrukcyjną ? skąd prześladowania) ? rozprzestrzeniło się po całym kontynencie, przynosząc wynalazki do tej pory Europejczykom nieznane jak nawracanie ogniem i mieczem, nietolerancja wobec innowierców, palenie na stosie za poglądy i przekonania czy wojny religijne. A także odcinając nas od naszych prawdziwych, pogańskich korzeni. Co wiemy teraz o religii kontynentalnych Celtów czy naszych własnych przodków ? Słowian? Nic, została wykorzeniona przemocą, a wszelki ślad po niej skrzętnie zatarty. Dobrze, że chociaż pierwsi chrześcijanie wśród Wikingów i Celtów wyspiarskich byli na tyle przywiązani do swej religii, że ocalili ją od zapomnienia, spisując ją i przechowując w klasztorach. No i miło, że również kultura i religia Rzymian i Greków przetrwały ? dzięki temu, że ludy te miały wysoce rozwiniętą kulturę piśmienniczą.
Pedofilia? Gdzie niby się ją legalizuje? W całej Europie jest ona surowo karanym przestępstwem. Już nie wspominam nawet o wielkich skandalach pedofilskich z katolickimi duchownymi w roli głównej, bo jest to tak oklepany temat, że nawet nie warto go ciągnąć (aczkolwiek dobrze pokazuje wartość chrześcijańskiej etyki, o której zamierzam się wypowiedzieć za chwilę, zwłaszcza jak się zwróci uwagę na to, jak hierarchia kościelna skrzętnie owe skandale tuszowała, broniąc księży-pedofilów).
Homoseksualizm? Biorąc pod uwagę, że po pierwsze homoseksualista nikogo nie krzywdzi, a po drugie, homoseksualizm jest wrodzony ? jestem gorącym zwolennikiem legalizacji małżeństw homoseksualnych. To nie jest wina tych ludzi, że się urodzili tacy, jacy są, i powinni mieć możliwość szczęśliwego życia rodzinnego i prawo do tych samych przywilejów, które mają małżeństwa heteroseksualne. Z góry mówię, że nie jestem wielbicielem parad gejów i lesbijek ? seksualność jest moim zdaniem prywatną sprawą każdego człowieka i tak jak heteroseksualiści nie obnoszą się na paradach z tym, czy lubią od tyłu, od przodu, czy może w wersji 69, tak homoseksualiści również mogliby sobie to darować. Wystarczy skromniejsza forma domagania się o swoje prawa ? jak np. popularne w Polsce marsze równości.
Etyka i wartości? Wybitny amerykański fizyk i laureat nagrody Nobla Steven Weinberg powiedział ?Z religią czy bez dobrzy ludzie mogą czynić dobro, a źli zło. Ale żeby dobrzy ludzie mogli czynić zło - do tego potrzebna jest już religia?. I ja się z nim w zupełności zgadzam. Myślisz, że bez religii nie ma etyki i wartości? Spójrz na Czechy. Większość populacji stanowią tam ateiści, a jednak nic mi o tym nie wiadomo, żeby panowały tam chaos, przestępczość i upadek cywilizacji. Ba! Czechy mają o wiele NIŻSZE wskaźniki przestępczości niż Polska, kraj, w którym podobno jest 90% katolików (gdyby związek pomiędzy religią a moralnością istniał, Polska powinna świecić przykładem braku korupcji, złodziejstwa, bandytyzmu i afer, czyż nie?). Ba! Powiem Ci, że niewielu wśród chrześcijan widziałem ludzi tak skłonnych do bezinteresownej pomocy jak wśród młodych, francuskich komunistów ? którzy z definicji uważają wszelką religię za opium dla ludu. I co Ty na to?
Wiesz, za co jeszcze sobie cenię Unię Europejską? Za to, że każdy znajdzie tu kraj, w którym czułby się dobrze ze swoimi poglądami i przekonaniami. Ktoś jest liberałem? Wielka Brytania czeka. Ktoś jest socjalistą? Szwecja czy Dania zapraszają. Ktoś jest katolikiem? Świetnie mu będzie w Polsce, Irlandii czy na Malcie ? bodaj jedynym kraju wyznaniowym w UE. Ktoś jest zwolennikiem świeckości państwa i tezy, że religia jest prywatną sprawą każdego człowieka? We Francji czy w Czechach będzie się czuł jak w domu.
Mam nadzieję, że jasno wyraziłem swoje poglądy i że zrozumiesz, iż etyka chrześcijańska nie jest jedyną dostępną opcją, a fakt istnienia ludzi o zróżnicowanych poglądach tylko wzbogaca społeczeństwo. Proponuję, abyśmy skończyli już tę dyskusję w niniejszym ? wszakże kulinarnym, a nie światopoglądowo-religijnym ? wątku. Gdybyś jeszcze chciała o tym ze mną porozmawiać, serdecznie zapraszam na priv ? coby już więcej Gosi w jej temacie nie śmiecić.
Pozdrawiam serdecznie!
LOKI
- Nalewka
- Przyjaciel Forum

- Posty: 6500
- Od: 30 paź 2006, o 12:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Działka na Warmii
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
W zupełności się z Tobą zgadzam, tę dyskusję, jakkolwiek interesująca by była, proszę przenieść na priv albo w realProponuję, abyśmy skończyli już tę dyskusję w niniejszym ? wszakże kulinarnym, a nie światopoglądowo-religijnym ? wątku.
Czasem żałuję, że FO jest całkowicie apolityczne i nie dopuszcza się tematów choćby muskających poglądy (religijne, ideologiczne czy jakiekolwiek), ale co by to było, gdybyśmy przenieśli rozedrganie z życia na forum? Zapewniam, że nic dobrego...
... i turlał się niemrawo przez Pola Elizejskie w stronę stołu wigilijnego którejś z polskich rodzin zamieszkałych w Paryżugosia22 pisze:(...)Chociaż moja znajoma która żyje w Paryżu od lat 60tych , widziała raz karpia był strasznie wielki i tłusty... (...)
Właściwie to się nie dziwię, że karp jest na świecie mało znany, a już niemal zupełnie nie jadany w Święta, to w końcu ryba biedaków, byle jaka, denna, mulista i w sumie taka sobie. W Polsce też przed wojną karpia się nie jadało, w Święta na stołach bywał sandacz, jesiotr i inne ryby białe, no i oczywiście śledź. Dopiero po II wojnie karp wkroczył na świąteczne stoły jako mniej wymagający, szybciej rosnący i tańszy, czyli szeroko dostępny... a i tak kolejki przez basenami z żywymi rybami ustawiały się kilometrowe... pamiętacie?
Na zakupy szło się na cały dzień i z poczuciem zwycięstwa przynosiło się do domu trzy kaprie - trzykilowe potwory, kilogram kubańskich pomarańczy o dwucentymetrowej skórce, bakalie z suszonymi śliwkami na czele, kawałek szynki, chleb wystany na całe święta... Mak, śledzie i mąka były chyba dostępne zawsze, twaróg na serniki też, tylko trzeba było zdążyć przed największym tłumem
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
- Tula
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1227
- Od: 7 lut 2009, o 15:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
Gosiu, dzięki za chęci ale wiesz... właśnie wypróbowanych przepisów szukam. Te z netu to różnie... kilka razy już się nadziałam na różne niejadalne rzeczy (głównie przetwory).gosia22 pisze:Tula, niestety nie znam żadnych przepisów ze szparagami (...)
Przykro mi ze nie mogę ci pomoc, mogę poszperać w necie jeśli chcesz, ale nie będą to przepisy wypróbowane przez nas.
Wiecie... u nas w sklepach to z endywią i cykorią jest tak, jak wcześniej pisałam. Ale dzisiaj w TV oglądałam program, w którym jakiś super-hiper specjalista pokazywał to, co panie w warzywniaku określają jako endywia (to zielone, rozczochrane) i nazywał toto całe "cicoria". Opowiadał, że najcenniejszy jest korzeń: ma właściwości moczopędne, stosuje się go w infekcjach dróg moczowych. No to już mnie skołowało z tymi nazwami.
Nalewko ja też nie dziwię się tej niepopularności karpia. Najsmaczniejsze z tej ryby są chyba przypalone grudki mąki.
Tutaj (Abruzja) tradycją 25 grudnia jest baccala' czyli suszone, zasolone płaty dorsza. Moczy się to 2-3 dni a potem przyrządza obsmażone i uduszone w pomidorach. Smaczne choć nie powala. Wolę świeże ryby. No i lasagna, ale ta mi już uszami wychodzi.
Loki, na swoją listę megakatolickich krain dopisz Włochy
No i edytuję bo zapomniałam napisać. Dzisiaj w TV w wiadomościach opowiadali jaka to Europa sparaliżowana śniegiem i o Francji mówili. Uwielbiam włoskich dziennikarzy. Tekst o Wielkiej Zimie we Francji podparli materiałem filmowym, na którym rzeczywiście było widać na ulicach śnieg tak po kostki conajmniej. Tyle, że w drugim planie widniał szyld z napisem "Świeże Pieczywo"
A i jeszcze jedno. Syn szwagra, zawodowy kucharz z tych kochających swój zawód, przeszkolił mnie w robieniu pizzy. Dzisiaj już padam na pysio, ale jak tylko znajdę następną wolną chwilę to wszystko wygadam. Chyba, że nie chcecie, to piszcie - zaoszczędzę literek ;)
Poziomki uzyskujemy przez przewracanie pionków.
- gosia22
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1263
- Od: 31 sty 2009, o 09:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Francja/ Bretania
Re: W Bretonskiej kuchni u Gosi
No proszę tak prosiłam o śnieg, to go mamy i to za dużo !
Jak zaczęło padać po południo, to nie przestało do wieczora, napadało chyba z 5 cm i końca nie widać. Moj M jest uwieziony w samochodzie od paru godzin nie wiadomo kiedy będzie w domu. Wszyscy trąbią ze spadnie śnieg , tyle ze władze niestety czekają nie wiadomo na co.
Tym czasem dzieciaki się cieszą ,ulepiły swojego pierwszego bałwana.
Oczywiście dal was to normalka, u nas panika. Dostałam sms'a w czwartek szkoły są zamknięte w całym departamencie
zaczęło się malutkim śniegiem popołudniu

A tak było około 19h i śnieg ciągle pada.


Mimo to za oknem jest czysto i biało. Kojarzy mi się to z Polska zima gdzie miałam śnieg po pas i -25° na dworze i dla frajdy przyklejaliśmy język do okienka w kiosku Ruchu .
Juz od bardzo wielu lat nie widziałam padającego śniegu, oczywiście w górach na nartach owszem ale nie u siebie. Ani w regionie paryskim gdzie mieszkałam przez lata a tym bardziej w Bretanii.
Nie można narzekać w końcu to zima ! Moze wiosna będzie ładniejsza i lato cieplejsze ? Owoce ładnie obradza ? Jak mowi moj M , trzeba cierpieć by być pięknym.
Nalewko ja bardzo lubię karpia, mimo to ze ma pełno ości i jest tłusty. Z każdym z którym rozmawiam ma mieszane uczucia wobec ryb słodkowodnych. Moj M francuz z krwi i kości namiętny rybak, ponad 10lat potrzebował by spróbować , ha i polubił ! Tłusta fakt ale jaki smak .
Za każdym razem jak jedziemy do mojej rodziny, M zabiera cały swój sprzęt wędkarski by łowic w jeziorze lub w... stawie np. karpie
U mnie minęło 15 Świat których nie spędziłam w Polsce, długo i nie długo zależy pod jakim katem się patrzy.
Bretania odlega bardzo od wielkich aglomeracji.
Pewnie ze może powiedzieć prowincja,a może i tak, ale Bretończycy są bardzo dumni ze swego regionu, ze swojej kultury ze swojego języka. Praktycznie wszystkie nazwy miast są pisane po francusku i bretońsku.
Bretończycy są bardzo wierzący, praktycznie w każdym miasteczku są szkoły katolickie prywatne, gdzie oczywiście katechizm nie jest obowiązkowy uczęszczają ci którzy chcą , lecz w szkołach mówią ogólnie o wszystkich religiach. Dla przykładu podam w moim miasteczku jest 4 tysiące mieszkańców i 2 szkoły prywatne, 2 przedszkola i 2 szkoły podstawowe, i jedna szkoła publiczna.
Dlaczego ? nie wiem, to tradycja, a Bretończycy trzymają się tego jak ognia. W swoich szkołach uczą bretońskiego, mówią tylko po bretońsku zdają maturę po bretońsku. Oczywiście z francuskim na czele, jakby inaczej.
Mimo ze w moim zakamarku mówi się bardzie Gallo niż po bretońsku-celtycku. Tak mówi mój sąsiad Bretończyk z krwi i kości, dla niego język bretoński zaczyna się od Guingamp,no ale o tym to może w innym wątku ....
Oj zgubiłam watek , to przez ten śnieg
Święta się zbliżają, muszę pogadać ze sąsiadami jak spędzają święta, co jedzą, zrobię mala ankietę
Jednak karpika takiego malutkiego to bym zjadła... Nalewko,ja pamiętam te baseny z rybami, chociaż jestem baaaaardzo młoda
Zaczęłam pracować w 1990 (jejku ale się dziwnie pisze ), dzieliliśmy się zakupami. Ja kupowałam orzechy, mandarynki i kiwi jeśli się dostało. Odkładałam przez dwa miesiące by się zajadać owocami a teraz ? odkładam by się zajadać ...homarami
W tym roku może kupimy inne ryby jak :Saint Pierre chyba Piotrosz, Lotte - Miętus, czy sola.
Mniam, , mniam
Za wcześnie by życzyć wesołych świat ale co tam Nedeleg laouenpo bretońsku.
Hurrrra mój M o północy wrócił do domu! 7 godzin na 100 km ! hihi
by zakończyć w całej krasie temat , jedliśmy w ubiegły week end "la Raclette" oto kilka fotek




Noz Vat ! dobrej nocy Gosia
tula oczywiście ze chce przepis !! U nas pizza a la Gosia ma miejsce w prawie co każdą sobotę .
OLE! ohhhhh, to chyba po hiszpańsku
vivace cucina italiana !
Jak zaczęło padać po południo, to nie przestało do wieczora, napadało chyba z 5 cm i końca nie widać. Moj M jest uwieziony w samochodzie od paru godzin nie wiadomo kiedy będzie w domu. Wszyscy trąbią ze spadnie śnieg , tyle ze władze niestety czekają nie wiadomo na co.
Tym czasem dzieciaki się cieszą ,ulepiły swojego pierwszego bałwana.
Oczywiście dal was to normalka, u nas panika. Dostałam sms'a w czwartek szkoły są zamknięte w całym departamencie
zaczęło się malutkim śniegiem popołudniu

A tak było około 19h i śnieg ciągle pada.


Mimo to za oknem jest czysto i biało. Kojarzy mi się to z Polska zima gdzie miałam śnieg po pas i -25° na dworze i dla frajdy przyklejaliśmy język do okienka w kiosku Ruchu .
Juz od bardzo wielu lat nie widziałam padającego śniegu, oczywiście w górach na nartach owszem ale nie u siebie. Ani w regionie paryskim gdzie mieszkałam przez lata a tym bardziej w Bretanii.
Nie można narzekać w końcu to zima ! Moze wiosna będzie ładniejsza i lato cieplejsze ? Owoce ładnie obradza ? Jak mowi moj M , trzeba cierpieć by być pięknym.
Nalewko ja bardzo lubię karpia, mimo to ze ma pełno ości i jest tłusty. Z każdym z którym rozmawiam ma mieszane uczucia wobec ryb słodkowodnych. Moj M francuz z krwi i kości namiętny rybak, ponad 10lat potrzebował by spróbować , ha i polubił ! Tłusta fakt ale jaki smak .
Za każdym razem jak jedziemy do mojej rodziny, M zabiera cały swój sprzęt wędkarski by łowic w jeziorze lub w... stawie np. karpie
U mnie minęło 15 Świat których nie spędziłam w Polsce, długo i nie długo zależy pod jakim katem się patrzy.
Bretania odlega bardzo od wielkich aglomeracji.
Pewnie ze może powiedzieć prowincja,a może i tak, ale Bretończycy są bardzo dumni ze swego regionu, ze swojej kultury ze swojego języka. Praktycznie wszystkie nazwy miast są pisane po francusku i bretońsku.
Bretończycy są bardzo wierzący, praktycznie w każdym miasteczku są szkoły katolickie prywatne, gdzie oczywiście katechizm nie jest obowiązkowy uczęszczają ci którzy chcą , lecz w szkołach mówią ogólnie o wszystkich religiach. Dla przykładu podam w moim miasteczku jest 4 tysiące mieszkańców i 2 szkoły prywatne, 2 przedszkola i 2 szkoły podstawowe, i jedna szkoła publiczna.
Dlaczego ? nie wiem, to tradycja, a Bretończycy trzymają się tego jak ognia. W swoich szkołach uczą bretońskiego, mówią tylko po bretońsku zdają maturę po bretońsku. Oczywiście z francuskim na czele, jakby inaczej.
Mimo ze w moim zakamarku mówi się bardzie Gallo niż po bretońsku-celtycku. Tak mówi mój sąsiad Bretończyk z krwi i kości, dla niego język bretoński zaczyna się od Guingamp,no ale o tym to może w innym wątku ....
Oj zgubiłam watek , to przez ten śnieg
Święta się zbliżają, muszę pogadać ze sąsiadami jak spędzają święta, co jedzą, zrobię mala ankietę
Jednak karpika takiego malutkiego to bym zjadła... Nalewko,ja pamiętam te baseny z rybami, chociaż jestem baaaaardzo młoda
W tym roku może kupimy inne ryby jak :Saint Pierre chyba Piotrosz, Lotte - Miętus, czy sola.
Za wcześnie by życzyć wesołych świat ale co tam Nedeleg laouenpo bretońsku.
Hurrrra mój M o północy wrócił do domu! 7 godzin na 100 km ! hihi
by zakończyć w całej krasie temat , jedliśmy w ubiegły week end "la Raclette" oto kilka fotek




Noz Vat ! dobrej nocy Gosia
tula oczywiście ze chce przepis !! U nas pizza a la Gosia ma miejsce w prawie co każdą sobotę .
OLE! ohhhhh, to chyba po hiszpańsku
vivace cucina italiana !

