Kilkadziesiąt lat temu , kiedy byłem jeszcze dzieciakiem , moja mama postanowiła ,że weźmiemy ze schroniska małego pieska. Pojechalismy i jak to mama stwierdziła jakiś czas potem ,"no tak na mnie spojrzał" że zdecydowała się na kilkudziesięciokilogramowego "maluszka".Ledwo zmieścił się na tył Trabanta , którym wówczas mój ojciec dumnie przemieszczał się po drogach.
Pies okazał się być po przejściach . Zakładanie paska do spodni powodowało skulenie się i popuszczanie, zakładanie butów- panika i sikanie z podkulonym ogonem.Jakikolwiek gwałtowniejszy ruch skutkował tym ,że pies najchętniej zniknąłby zupełnie. Trwało to może dwa , może trzy miesiące.A nie był to szczeniak. Ponieważ nie można chodzić bez butów
![Wink :wink:](./images/smiles/icon_wink.gif)
, zawsze w takich sytuacjach dostawał jakiś przysmak , głaskało się go , przytuliło łeb do siebie. Zadziałało. Po tym czasie mieliśmy najwierniejszego przyjaciela .
Miał tylko dwie "wady". Wpuszczał każdego do ogrodu , potem niestety nie wypuszczał.Znajoma kiedyś przesiedziała na tarasie całą naszą wyprawę na grzyby.I kolejna "wada" . O 15,00 gdy mama wychodziła z pracy , nie była w stanie utrzymać go nawet półtorametrowa siatka. Po prostu przeskakiwał i za trzy minuty czekał na mamę pod jej pracą .Gdy wracali, dumnie niósł jej torebkę.
Myślę ,że z Sabą będzie podobnie. Psy są w stanie bezwarunkowo zaprzyjaźnić się z człowiekiem , zwłaszcza takie , którym życie wcześniej dokopało. Jestem pewien
Agrażko , że najpóźniej na wiosnę będziecie się porozumiewać z Sabą głównie wzrokiem i zestawem gestów wam tylko znanym.Naprawdę niewiele słów będzie potrzebnych. Pies , gdy wtopi się już w rodzinę , błyskawicznie wie co mu wolno , co nie . Co właścicielowi sprawia frajdę, a co go denerwuje.Zadowolić właściciela - bezcenne
![Wink :wink:](./images/smiles/icon_wink.gif)
. Ważne ,żeby z wzajemnością. Poza tym to śliczna suka.
Pozdrawiam, Piotr.