Serialu ciąg dalszy: dziś pokażę storczyki z jasnymi plamami, może ktoś mi podpowie czy to może być wynik działania słońca- wczesną wiosną świeci mi prosto w okna, cieniuję w słoneczne dni, ale nie zawsze zdążę przykryć od pierwszej chwili- kilka roślin ma rozjaśnione liście, bez poparzeń, na innych pojawiło się w ciągu ostatnich tygodni to, co zaraz pokażę. Pierwszy był Pink Panther pokazywany wyżej.
Zachodzę w głowę, czy to może być od słońca czy też jakiś wirus, a może plamy bakteryjne..?
Czy gdyby to był np wirus, to na każdej roślinie wywołałby tak różne zmiany..?
I czy mógłby zaatakować tak po jednym liściu, po kawałku, czy też byłby widoczny na całej roślinie?
Vanda- młoda, dotąd zdrowa (białe ślady po oprysku Topsinem), plamy pojawiły się w lutym, najpierw była jedna- luty to okres kiedy słońce zaczyna zaglądać mi do pokoju, ale też zaczęłam ją wtedy częściej moczyć:
Phalaenopsis: plamy żółte, przy brzegu liścia wpadające w pomarańcz, tkanka gładka, nie zapadnięta, za to od spodu zielone, nie widać ich:
Następny phalaenopsis- tutaj wg mnie najbardziej prawdopodobne słońce, nierówności mogą być spowodowane śladami deszczu na szybie (?), tkanka gładka:
Ostatni, plamki kanarkowożółte i tylko na połowie jednego liścia, z góry delikatniejsze, z dołu "masakra", tkanka mocno zapadnięta- ogólnie nie stoi na słońcu, bo chyba jest dość wrażliwy, ale możliwe, że raz zostawiłam go po moczeniu przez chwilę na słońcu i może sięgnęło akurat do połowy liścia (?). Tak się zastanawiam- chyba tuż przed pojawieniem się tych plam opryskałam go biochikolem (tak profilaktycznie, bo miał wcześniej różne drobne plamki, ale innego rodzaju) - czy mógłby tak zareagować na biochikol?! I wtedy czemu tylko w tym jednym miejscu, może oprysk a potem jednak słońce..? :
Wszystkie opryskane biochikolem, będę oczywiście powtarzać zabiegi, zachowuję ostrożność, ale może ktoś mi powie czy powinnam się tego bać? ;) W tej chwili boję się już nawet moczyć storczyki, od jakiegoś czasu czego nie zrobię, mam coraz większe kłopoty...
