Nie cięłam wszystkich, rabatówki i herbatniki sobie zostawię na później oczywiscie. Ciachnęłam Heidetraum, Flamentanz (dziwna jest - niektóre pędy wypadają w całości, a inne w całości zielone, nic połowicznie

) , Fairy, New Dawn i dwie no-name, które mam już od trzech lat. W sumie, Celinę jeszcze mogłam, ale co sie odwlecze, to nie uciecze

Pienne poodwijałąm z okryć, natomiast w miejscu szczepienia zostały "bandaże". Chociaż tak na dobrą sprawę, to nie wiem, po co. Ale możę do Świąt niech zostaną...
Krasawica ma tak na oko z 80 cm.
Madziu, ja szczerze mówiąc, bardzo podziwiam takich prawdziwych działkowiczów, moja mama teżtak działałą, i mój dziadzio, on jak się zawziął, to cukier dla pszczół po parę kilo woził na wieś autobusami, ze trzy kursy dziennie robił - wszyscy sie wściekali, że nie powie, żeby mu samochodem zawieźć, a on taki honorowy był...