nocny_drwal pisze:Jakiś czas temu czytałem artykuł, bodajże we wrocławskim "metrze" Jak to postępuje w naszym narodzie ogólne barykadowanie i odcinanie się od sąsiada. Jak skończy się sól, prędzej pójdziemy do sklepu, niż drzwi obok.
Prawda. Bo oderwaliśmy się (no, akurat ja się nie oderwałam :P) od swoich korzeni, mieszkamy zupełnie gdzie indziej, niż się urodziliśmy i wycghowali, bez zaplecza w postaci wielopokoleniowej rodziny w pobliżu, przyjechaliśmy do dużego miasta, walcząc jak lew zdobyliśmy koleny kolorowy telewizor i teraz bronimy go jak lew... przed złodziejem, obcym, bo podkabluje złodziejowi, że mamy ten telewizor i że można go nam ukraść, itd... To coś w rodzaju zakładania sobie alarmu na złote zęby :P
Tzn. uważamy, że inni są tacy sami jak my, jeśli my jak młode wilki parliśmy do pieniędzy i dóbr doczesnych, na pewno inni tez tak mają i zechcą nam ten cięzko zdobyty majątek zabrać. Stąd różne płoty, mury i frustracje, jeśli się tego kolorowego telewizora nie zdobyło (telewizora w każdym pokoju

).
Tworzone są osiedla z kamerami, szlabanami, ochroną. Ponoć jest to wynikiem ciągłego stresu w pracy; po ciężkim dniu ostatnią rzeczą jaką mamy ochotę, jest wizyta sąsiada.
Tia... znam całe mnóstwo ludzi, którzy właśnie dlatego, że mają stresującą pracę, lubią się spotykać z innymi, żeby odpocząć psychicznie i fizycznie. Z podobnymi sobie, z kolegami z pracy, albo z towarzystwem zupełnie z innej bajki, z kumplami z dzieciństwa, czy z forum ogrodniczego
Jeszcze gdzieś w jakiejś innej gazecie czytałem, jak to poprzedni ustrój miał na to wpływ. Otóż architektura bloków mieszkalnych tamtego okresu, to małe pomieszczenia, które utrudniały gromadzenie się większej ilości osób. Bo gdzie gromadzą się ludzie, to na pewno będą spiskować przeciw władzy...
No, może coś w tym jest? Szerokie ulice, żeby ułatwić jazdę czołgom... Małe klitki, żeby nie robić skupisk wywrotowców... Eeee, najwięcej imprez odbywało się w stanie wojennym w maleńkich mieszkankach w osiedlach z wielkiej płyty :P I najwięcej dzieci urodziło się dzięki godzinie policyjnej. Małe mieszkanka w tym nie przeszkodziły, ani akustyka wielkiej płyty, ani kłopoty aprowizacyjne :P
A jak ktoś chce nas okraść, to i tak okradnie, czy mamy płot, mur, alarm, kamery, druty kolczaste, czy kraty, tylko więcej zachodu będzie to kosztowało. Ale złodziej to jest zawód i powołanie, złodziej z tego żyje, że kradnie. Tak więc sprawa jest o wiele szersza, niż tylko odsłonięte okna w Holandii czy Szwecji. Warto przyjrzeć się też wymiarowi sprawiedliwości i nieuchronności kary, wykrywalności przestępstw, traktowaniu złodzieja przez społeczeństwo i wielu innym sprawom...