Koloru nie znam, oni mieli mix kolorów: niebieskie, pomarańczowe różowe... Podobno do tej pory zakwitły im już dwie z tych wsadzonych do doniczek: fioletowa i pomarańczowa.
Gdyby ta moja okazała się pomarańczowa, skakałabym pod sufit z radości, ale fioletowa też mi się podoba- i coś mi mówi, że to bardziej prawdopodobne, bo ma takie ciemne czubki pączków- wczoraj nie było tego widać, dziś już tak. Te jej pączki rosną po prostu w oczach
Pokaże Wam w jakim podłożu była posadzona ta vanda- dramat! Tak, jak się spodziewałam, wszystkie stare piękne i długie na 40cm korzenie jej zgniły, od razu je wycięłam, na szczęście wypuściła 3 grube górą i kilka mniejszych w podłożu, tak, że powinna dać radę :
Przed operacją:
Po operacji- zostawiłam tylko nerwy ze starych korzeni:

A panie z ogrodnictwa takie były z siebie dumne, że znalazły świetny sposób na przekwitniete vandy..! Podobno te wiszące im marniały i żadna nigdy nie zakwitła- sama widziałam; powieszone tak, że korzenie leżały na betonie, liście całe w plamach, a cena 120zł!
Natomiast te w doniczkach wyglądały zdrowo, wypuszczały liście i korzenie i podobno już trzecia puściła im pęd. No i były do tego sporo tańsze! Hmm...





Pęd Vandzi to po prostu rewelacja - gratuluje. 





