Sprawa Dziwaczka się chyba wyjaśnia - to chyba basal-keiki.
Jeszcze wczoraj myślałam, że obok nowego pąka jest kiść z następnymi pąkami. Dziś widać, że to chyba wiele listków.

Dziś też już lepiej widać skąd wyrastają kwiatki:
Poczytałam więc trochę, co to są te basal keiki i dopiero zrozumiałam, że mam takich egzemplarzy więcej
Bo zakupione rok temu dwa bidule, które od razu zaczęły marnieć właśnie wypuściły takie basal keiki. Stare liście im zasychały. Nr 6 - KROPEK stracił stożek wzrostu, najpierw wypuścił malucha z boku, a po pewnym czasie następny maluch wyrósł ze środka całkiem padniętego stożka wzrostu. I teraz wyglądają tak:

Pierwszy maluch wypuścił już swoje korzenie, a drugi karmi się chyba jeszcze z matki i pobiera soki z coraz bardziej więdniejącego ostatniego starego liścia.
Drugi Nr 14 KWIAT JABŁONI - liście traciły turgor, a i korzenie padały. Pod koniec zimy ze środka zaczęły pojawiać się maciupeńkie listeczki (jak u dzidziusia). Myślałam, że są tak małe, bo on jest słaby, że może za mało światła było zimą. A to był po prostu dzidziuś. Rośnie strasznie powolutku. A gdy wyjechałam i maluszek nie miał pewnie odpowiedniej wilgotności na co dzień, wypuścił z boczku jeszcze jednego maluszka obok resztek ostatniego starego liścia.
Wynika z tego, że mam szczęście do wyjątkowo silnych egzemplarzy, które bronią się jak mogą przed zakończeniem żywota. Trzy egzemplarze z basal-keiki (i to dwa z podwójnymi) to trochę dużo jak na jeden rok doświadczeń takiego kompletnego laika.
Nie rozumiem tylko, dlaczego to się przydarzyło DZIWACZKOWI. Tamte od razu po zakupie marniały, korzenie miały przelane, a i ze stożkiem wzrostu było nieciekawie. A przecież DZIWACZEK ma jędrne liście dobrze wybarwione, a korzenie aż buzują i rosną zdrowo jak na drożdżach.