
Dlatego większość zbyt długo u mnie w domu nie ma szans na długoletnie zamieszkiwanie.
Storczyki i kaktusy są w odrębnych wątkach, a te pozostałe są w ciągłej renowacji. Kiedyś co roku kupowałam paprocie, ale te dłużej niż pół roku przy mnie nie przetrwały. Te były jeszcze pół roku temu, ale ..... z powodu ciągłego przelewania już odeszły w zapomnienie:




Kawa już kupiona była zagrzybiona i jakoś ledwo zipiała, ale 10 dni mojego letniego wyjazdu jako jedynej odbiło się na zdrowiu i obawiam się, że te resztki już jesieni i zimy nie przeżyją.

Tak jak paprocie również od lat padały mi wszystkie przytargane do domu hoje. Najpierw myślałam, że to podlewanie, że może zła woda, ale okazało się, że nawet nie podlane potrafiły mi paść po 24 godzinach od przyniesienia do domu. Odpuściłam je więc sobie i w tym mieszkaniu nie próbowałam ich udamawiać. Aż 2 lata temu sąsiadka mamy z powodu zapachu postanowiła się pozbyć swojej hoi i wcisnęła mi ją na siłę. Przytargałam do domu w czasie kwitnienia. Popatrywałam na nią z niepokojem, czy wytrzyma choć tydzień, potem miesiąc. Zrzuciła kwiaty, ale nie padała. Stała jak zaklęta przez ponad rok, a potem nieśmiało zaczęła ruszać więc znalazłam jej miejsce na ścianie, by miała spokój i wiosną ruszyła z kopyta i nawet zakwitła. Przyrastały nowe pędy, tak, że musiałam jej sprawić nową kratkę:





Dracena jest już u mnie z 8 lat. Jest jak kobita po przejściach. A to było jej za gorąco, a to za ciemno - przeganiana z kąta w kąt. Liście zwijały się, schły i odpadały. Stojąc w zbyt ciemnym miejscu zimą za mocno podlewana żółkła i wyciągała się do światła. Na początku tej wiosny została ścięta, dwa pieńki zabezpieczone przed wysychaniem świecą, a to co ścięłam tak bez ceregieli włożyłam do ziemi obok. Szybko pojawiły się nowe odnóżki z pieńków nad ziemią i pod ziemią. W dość szerokiej donicy wiosną wyglądało na to, że mają w niej luźno. Pod koniec kwietnia donica wylądowała na parapecie zewnętrznym i od razu dracena zaczęła być za to wdzięczna. Teraz to jest gęstwina:


Zamioculcas jest, ale jak mu jakiś nowy pęd wyjdzie, to inny usycha. Pozostałe też nie tryskają zdrowiem

Może jak hoja i dracena wymagają poważniejszego podejścia i trochę więcej serca (a może właśnie mniej ;) szczególnie picia).




Latem oprócz draceny i oczywiście kaktusów na zewnętrznym parapecie kąpieli słonecznych zażywa palma i pelargonie. A nad całością czuwa Portos




