Iwo, u nas jest gliniasto kamieniste podłoże, bo jest to starorzecze,
czyli po polsku- dno rzeki, która została przesunięta kilkanaście metrów dalej.
Rh mają wykopany dołek i są na sztucznym nasypie, ok. 20 cm powyżej poziomu 0.
Sadzone dokładnie tak, jak na pierwszym rysunku, po prawej stronie:
http://www.cieplucha.com.pl/?lang=pol&str=5
I jak na razie, przez 4 zimy i 4 sezony zalewowej jesieni, ten sposób sie sprawdził.
Woda ścieka grawitacyjnie na niżej położony trawnik ale woda opadowa mocno odkwasza torf.
Trzeba więc siarkować podłoże i uzupełniac kwasy humusowe torfem.
I jakoś dają sobie radę, maluchy

.
Aniu, Amulett w zasadzie kwitnie na okrągło.
Stare kwiaty już w przekwicie, maja obok pąki kolejnych gałązek.
A na dodoatek ta róza stoi w pojemniku na północno-wschodniej stronie,
więc słonko ma ze 2 godziny, jeśli dzień pogodny. I kwitnie!
Aguś, dziękuję za pochwały.
Matka Natura chyba chce wynagrodzić na półroczną zimę.
Dziś - kąpie nas w rzęsistym deszczu i hartuje 12 C!

Ale za to w domu... :P
Aeschynantus Mona Lisa :
Ewuś, bo to jest odmiana "przetrwalnikowa".
I pewnie wytrzymałaby nawet lodowiec i inne tragedie klimatyczne.
Rośliny niezniszczalne, to też hosty, wilczomelcze, jasnoty, tojeści, derenie
i pewnie wiele innych, które zawsze, gdzieś w cieniu, robia wytrwałe tło ogrodów. :P
Cynamoniu, byłam i się zdziwiłam.
Nie wiedziałam, że agapanty potrafią mieć dzieci przywiązane do łydki.
Czasem cebulowe ( tulipany) wypuszczają wariację liściowo-płatkową na łodydze,
czasem wielkokwiatowy tulipan, mutuje w wielokwiatowego .
jeśli jest to sport, to odkryłaś nową roślinkę !
Bo mutacje w/g xiązki, " trzymają" się do 4-go pokolenia !
Tamaryszku - czasem podglądactwo jest w słusznej sprawie

- NAUKOWEJ.
Tez się zgadzam z Grażynką, o ile nie dotyczy to górali.
Bo ci, ukradną i z trawnika, i z nieużywtku, a nawet z przedogródka.
Tydzień temu, okradziono latarnie uliczne.
Na 3 metrach od chodnika, były zawieszone na obręczach pnące pelargonie.
Komuś " się przydały" w domu.
A wystarczyłoby przewód napięciowy lampy, podłączyć do obudowy latarni...
Don Arturo, słońce, góry i morze, są w wątku Grażynki/ gagawi.
I chyba tylko taki tercet, jest w stanie złagodzić nieprzyjazne wrażenia.
Bo nasze góry nie mają w sobie ani ciepła, ani słońca, które jest gościem,
a nie , jak na południu- towarzyszem.
Róze w marcu odkrywałam w zeszłym roku,
bo w tym sniegolód resztkami, trwał jeszcze do kwietnia.
A dopiero w maju, ziemia zaczęła rozmarzać i pozwalac korzeniom na wznowienie wegetacji.
Nie martw się, że masz dopiero 25 szt róz, tylko pomyśl, że masz AŻ 25szt !
Niektórzy mają 1-3 krzewy po przodkach i sa dumni.
Nie sztuka w ilości, tylko w jakości.
W doborze zdrowych, odpornych i pieknie kwitnących.
Czasem pomaga selekcja naturalna, czasem podpowiedzi z forum. :P
A domowe słońca , to nie tylko hoyki, ale i też odcienie liści.
Carnosa Compacta Variegata i liść
Aeschynantusa marmoratusa
Magiczna, Martuś, Grażynko wysypiska są skarbcem.

U nas cmentarne zaplecze, to kopalnia niechcianych i wymęczonych kwiatów i roślin.
I aż dziwne, że nikt nie pomyśłam, że w miejscu chwastów i chaszczy, mozna POSADZIĆ
te niechciane i wyrzucane za płot, korzeniami do góry...
Grażynko, Kolega Rdzawy, przekwitł już - wielgachna kępa jest przy FJ.

Teraz tylko te kwitną:
