
_________________________________________________________________________
Wrócę teraz do mojego choruszka 'Kłapouchego'. Agita, jesteś prorokiem, to samo spotkało i mojego nieszczęśnika:
Podsumowanie strat: jedyny korzonek jaki posiadał - spleśniał, dwa listki odpadły - nie zdążyły zżółknąć, zgniły. Wyjęłam go z podłoża, wymoczyłam w Topsinie, włożyłam, tym razem do grubszej kory, dostał też sphagnową pierzynkę. Na dnie doniczki pod korą znajduje się keramzyt, zajmuje około 1/3 powierzchni, kapnęłam troszkę wody na podstawek, tak żeby keramzyt się zwilżył - będzie parował. Tym razem postanowiłam go w ogóle nie podlewać, będę tylko co jakiś czas spryskiwać go z zewnątrz, tak aby listki dostały swoją dawkę wilgoci i aby mech, który znajduje się dookoła trzonu rośliny był wilgotny. A i jeszcze dorobiłam kilka dodatkowych dziurek wentylacyjnych w doniczce.Agita pisze: ...Ja bawiłam się w ratowanie takiego zdechlaczka od września i było kiepsko, korzenie prawie nie rosły- co wyrosło, to spleśniało, byłam załamana, a liście w coraz gorszym stanie, 2 zżółkly i odpadły. Pomogło dopiero jak go w grudniu przesadziłam do bardzo grubego luznego podłoza i doniczki z dużymi dziurami, wtedy przestał pleśnieć. Od tej pory wyrosły mu 2 korzenie do długości 3-4cm, oprócz tego miał tylko jeden powietrzny o dług. 10cm. Niestety wszystkie rosły w górę, więc liście dalej marniały, nawet 2 najmłodsze, które ledwo wyrosły. Przez kilka miesięcy bawiłam się w codzienne okładanie zwilżonymi wacikami ale niewiele to dawało. W końcu postanowiłam zaryzykować, wyjęłam go z podłoża, odwróciłam dokładnie na drugą stronę i włożyłam wszystkimi korzeniami głęboko do podłoża. W tym momencie, po ok 3 czy 4 tygodniach od tego zabiegu liście są piękne, sztywne a korzenie dalej rosną!Takiego widoku nie miałam od września zeszłego roku, cieszę się ogromnie bo to jeden z moich pierwszych falków! Mam nadzieję, że teraz to już szybko pójdzie i roślinka sprawnie odbuduje system korzeniowy
...
Człowiek się uczy całe życie. Może tym razem coś się ruszy u Kłapouszka.
Rozważania: Sądzę, że na taki obrót sprawy, swój nie mały wpływ miał fakt, że skończył się sezon grzewczy, do tego ostatnio na dworze częściej pada niż świeci słońce, w domu mam temperaturę na granicy 18-19 stopni, czyli zimno i wilgotno - idealne warunki dla pleśni lub grzyba. Gdybym wzięła pod uwagę to, że przestaną grzać, pewnie roślinka nie straciłaby ostatniego korzonka.
Czekam z niecierpliwością na





Na pocieszenie mój pierwszy storczyk - zwie się 'Zośka', obecnie szaleje: wypuszcza korzonki, nowy listek, na nowym pędzie widać już pączusie, jak zakwitnie będę niesamowicie dumna bo to moje pierwsze własne kwitnienie. Ciekawe czy na starych pędach też doczekam się kwiatów.