Powiało wiosną... i człowiekowi głupstwa w głowie

Witam zatem po stanowczo za długiej zimie... i po pierwszym, pracowitym dniu w ogrodzie...
Dokumentacja fotograficzna... no cóż


Więc... tylko tak dla uwiarygodnienia... że byłam... i pracowałam... te, które w ogóle nadają się do publikacji



No dobra


Nie ma zdjęć... będą zatem słowa...
Zaczęło się... zaczęło się wczoraj... kiedy dotarłam do Auchana... i trafiłam na świeżo otwarty dział ogrodowy...
Pustki jeszcze... ale i tak wyszłam z pięcioma różami (Red Gold, Margaret, Parade, Pernile i nn pnąca różowa), dwoma ciemiernikami białymi w pełni rozkwitu... i dwoma jałowcami płożącymi (muszę w stosownym momencie wykorzystać naszych igiełkowych ekspertów w celu identyfikacji)

Niestety... wczorajsza impreza rodzinna nie pozwoliła mi podziałać w ogrodzie... ograniczyłam się jedynie do krótkiego wypadu w celu wypakowania zakupów... który skończył się przycinaniem wierzb

Za to dziś... dziś z samego rana pojechaliśmy po ziemię... i nawóz... i korę... i huzia... do ogródka...
Jak wyszłam z domu o 10.30, wróciłam... o 18-tej

No dobra... w międzyczasie dostałam herbatkę i amciu na wynos

Ogród zaczął wyglądać... nareszcie!
Przycięłam krzewy i badylki, zagrabiłam pozostałe po zimie liście i resztki kory, wysypałam nową... trzeba było wozić na dwa razy, bo pierwsza porcja okazała się zbyt skromna...
Zdjęłam na razie okrycia zimowe... ale czekają w pogotowiu...
Róże obrane z liści... czekają w kopczykach...
Wyzamiatane... ogarnięte... aż serce rośnie

Oczywiście sto razy zgubiłam sekator... i o łańcuszku pomyślałam wcześniej niż Grześ to zasugerował

Uwędziliśmy się trochę dymem... ale całe mnóstwo badziewia zostało... sił brakło... a wielkiego ognicha w mieście nie można zrobić... więc dyskretnie... po trochu... w palenisku wędzarnika... niech się to krematorium na coś przyda, nim go rozbierzemy...
Dreszczyk na plecach za każdym razem, kiedy słychać było sygnał straży pożarnej... bezcenny

Stare cztery kąty czekają już w pełnej gotowości na wiosnę: tylko wokół róż jeszcze będzie robota, a poza tym... kosmetyka...
Kwitną przebiśniegi... ranniki... jedna cebulica się niebieści... bratki z Lidla... i wczorajsze ciemierniki... dobrze jest!

W nowych... duuużo pracy... ale już się rodzą koncepcje... gorzej z realizacją, bo czasu nie przybywa... wręcz przeciwnie... jeszcze czeka jeden pokój do pomalowania i wytapetowania, więc przyszły weekend z głowy...
Ale damy radę!
Na razie... kaloszki mlaskają w błocku...