Witajcie
Waldemarek oczywiście nadal jest. 23 lutego świętował 11 urodziny.
Jego stan zdrowia trochę się pogorszył, ale tak to już jest że w pewnym wieku niektóre sprawy zaczynają się odzywać.
W styczniu tamtego roku miał wylew, więc to i tak dobrze że wyszedł bez większego szwanku, ale jest teraz znacznie delikatniejszy niż był.
Plus niego są jeszcze seniorki kocice- Emi i Inka.
No i oczywiście jest też najmłodszy członek stada - Kapitan.
I chyba Kapitan najczęściej będzie tu przytaczany, bo jest najaktywniejszy ogrodniczo.
Juz wczoraj nawet miałam o nim pisać, bo ładuje się do wszystkich pojemników i rozwalił pojemnik z dziwaczkami i koleusami.
Zasadziłam raz jeszcze to co udało się odratować, ale wiekszość uszkodził.
Trudno muszę mu to wybaczyć, bo wiedziałam na co się piszę mając roślinki przy nim.
Jeśli chodzi o plany to staram się jednak planować ale wyjdzie z tego co wyjdzie.
Z każdym rokiem z resztą gdzieś w styczniu lutym mam w zwyczaju robić szkic działki i wybierać sobie obszary , którym chcę ten sezon poświęcić. Rozliczam się też ze swoich błędów i zaznaczam co mi nie wyszło i myślę jak to poprawić. Taki zbiór doświadczeń z poprzedniego roku nieco ułatwia mi pracę.
W tamtym roku moja organizacja wyglądała tak , że głównie cięłam i odnawiałam. Przez akcje z bobrem musiałam ruszyć większość roślin i sporą część też podmienić. Niestety porzeczki coś poszły mi kiepsko. Tamte były duże i zdrowe a te mam wrażenie że bardzo chorowały. Albo było im za sucho na powitanie.
No i się okazało również że obydwa spiłowane drzewka zastąpione nowymi odbiły od korzeni.
Nie wiem jak to będzie, ale możliwe , że trzeba będzie w tym roku przesadzić to co posadziliśmy w tamtym.
Plus tak jak wspominałam tył działki został odgracony, bo wymieniliśmy ogrodzenie.
To pociągnęło kolejną pracę - odświeżyłam zakątek jeżowy i postawiłam nową budkę, a także ruszyłam kompostowniki, które były w rogach i przy budowie siatki same się poniekąd ruszyły.
Z tyłu też pojawiła się przestrzeń, na którą przenieśliśmy plac zabaw młodej, w efekcie czego zyskałam przestrzeń rekreacyjną z przodu działki.
Na przedzie też zostały zlikwidowane choinki i tam pracuję nad czymś co będzie choć trochę przypominało łąkę kwietną.
W ubiegłym sezonie niestety mega słabo wyszły mi kwiaty pomimo, że wysiałam ogromne ilości, więc tu dla mnie jest ostrzeżenie żeby zwrócić na to większą uwagę.
Jeśli chodzi o warzywa to nie szalałam. Dochowałam się pomidorów i to naprawdę smacznych a miałam je z ...Biedronki, z mixu małych koktajlówek.
Udało się kilka cukini. Dynie tylko szły w zielone, ani jednej nie doczekałam.
Papryki nastomiast zjadły mi ślimaki.
W tamtym roku w szkielecie szklarni miałam sałaty i zieleninę, która niestety poległa ze ślimakami.
Pomidory i papryki były za płotkiem.
W tym roku więc pasuje namieszać coś inaczej, ale jeszcze nie wiem na co się zdecyduję.
Przymierzam się do pierwszych wysiewów ale jeszcze bym chciała zrobić kurs na wieś, bo tam została moja torba z nasionami. Tu mam spore braki , a chcę wiedzieć na czym stoję.
Chciałabym choć raz mieć to ogarnięte i pod linijkę, ale wydaje mi się że przy moim roztrzepaniu to nie ma o czym mówić ;)