Spirit of Freedom
Przepiękna róża Austina, tak bardzo mnie uwiodła, że dokupiłam kolejną jej sadzonkę.
Krzaczek, a właściwe jej pędy urosły mi na 180 cm. Z tego co zaobserwowałam będzie z niej róża pnąca.
Roża zdrowa, o niesamowitym wigorze. Mam nadzieję, że dobrze zabezpieczona na zimę wytrzyma i uda mi się wreszcie mieć pnącą różę.
Kwitła ochoczo z małymi przerwami przez cały sezon aż do pierwszych mrozów.
Kwiaty ma w kolorze chłodnego różu w odcieniu lawendy. Bardzo napakowane i pachnące.
Polecam ją każdemu, kto jest zauroczony różami Austina.
St. Swithun
Kolejna róża Austina, której nie powinno zabraknąć w ogrodzie.
Rosła niesamowicie szybko, najpierw na parterze zbudowałam krzaczek z licznymi pąkami, a później poszła w wysokość. W drugim kwitnieniu miała już ponad 170 cm.
Zdrowa o ładnych liściach. Miała bardzo obfite pierwsze kwitnienie. W drugim żucie kwiatów było mniej, ale za to bardzo urosła. Może w następnym sezonie zakwitnie na ubiegłorocznych pędach. Tak bym chciała ją utrzymać jako różę pnącą. Podobnie jak o Spirit of Freedom zadbam o nią, żeby ładnie przetrwała zimę.
Ma kwiaty w kolorze pięknego odcienia różu z jaśniejszymi refleksami w środku, bardzo pachnące.
Zdjęcia dobrze oddają jej kolor.
Jak na angielkę kwiaty są dość trwałe, lekko przewieszające się pod swoim ciężarem.
Tą różę również polecam każdemu miłośnikowi róż Austina.
The Alnwick Rose
Kolejna róża Austina, której nie powinno zabraknąć w ogrodzie.
Rosła bardzo ładnie. Pokrój krzewu ma podobny do Queen of Sweden, wyprostowany z kwiatami na końcach pędów. Krzaczek w pierwszym roku urósł na 90 cm. Zdrowa róża, liście jasnozielone. Kwitła cały sezon z małymi przerwami potrzebnymi na odbudowanie nowych kwiatów.
Ma kwiaty w kolorze perlistego ciepłego różu, pachnące. Kwity nie przewieszają się, pozostają w pionie. Dość trwałe i odporne na warunki pogodowe.
Musiałam ją przesadzić w nowe miejsce, bo róże miały tam zbyt ciasno. Mam nadzieję, że ta róża ładnie mi się zadomowi i dopiero nam pokaże na co ja stać.
Ją również polecam każdemu.
William Morris
Mam ją, ale nie wiele o niej mogę napisać. Dlaczego?, bo ją tak posadziłam, że zarosła innymi różami. Nie mogłam do niej podejść i cyknąć jej zdjęcia.
Po przesunięciu pergoli wyłoniła się do słoneczka, teraz będzie miała dużo lepsze warunki.
W sezonie wypuściła mi nowe pędy, a to dla mnie jest najważniejsze. Pierwsze pędy były wiotkie, a te nowe już grubsze i mi się podobają.
Różyczka miała pojedyncze kwity, tylko kolor ich był nieco wyblakły. Może, to za przyczyną miejsca, które jej zafundowałam.
Oglądam ją w innych ogrodach i wiem, że jest to przepiękna róża.
Bardzo jestem ciekawa jak nam sie zaprezentuje w następnym sezonie.
Zakończyłam podsumowanie róż posadzonych na jesieni 2011 roku.
Zostały jeszcze nieliczne, które dosadziłam na wiosnę 2012 roku.
cdn
