Witajcie po małej przerwie..

. Zima u mnie na całego, śniegu nie brakuje i ciągle pada. Cieszę się bo roślinki mają ciepłą pierzynkę. Ja natomiast siedzę w domku i tylko przez szybę mogę oglądać tą piękną zimę. Wszystko za sprawą nieszczęsnej nogi...

. Nie mogę się doczekać kiedy mi to zdejmą, duszę się w domu..ile można nic nie robić.

. Ale już niedługo..na całe szczęście, bo przecież święta tuż, tuż. Czekam na to jak na zmiłowanie bo nawet z tą kulą u nogi ciężko mi przy kompie siedzieć..
Mariolu, Mirko, Zytko...co do chryzantem o dziwo tym przyniesionym do domu nic się na razie złego nie dzieje. Myślę że się ukorzeniły na dobre bo zieloniutkie aż miło popatrzeć. Oby do wiosny żadne paskudztwo ich nie dopadło to będzie fajnie.
Sylwio...jak wyżej napisałam siedzę z przymusu w domu, na działeczce nie byłam baaardzo dawno.

. Niemniej M był i także pozabezpieczał wszystko co należało. Pozwoził także co wartościowsze przedmioty, choć wiadomo wszystkiego się nie da.
Wandziu...samej mi trudno powiedzieć co będzie po zimie z moimi chryzantemami. Z własnego doświadczenia wiem że niby zimujące w gruncie, ale mimo to są te bardziej i mniej odporne na mrozy. Zeszłej zimy tyle roślinek mi wymarzło a moja jedyna chryzantema jaką miałam przetrwała.

. No cóż zobaczymy...bardzo bym chciała bo u mnie mało kwitnących jesienią.
Marysiu..te co wzięłam do domu być może uda mi się je przezimować. Jak na razie wszystko na to wskazuje. Te pozostawione w gruncie raczej zmarzną, ale przekonać się mogę. Tak więc zobaczymy.
Moja zima...tylko taką mogę wam pokazać

, choć na razie do śmiechu za bardzo mi nie jest.
