Jak to mówią: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej... wprawdzie mówią też, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma

ale to już inna para kaloszy...
No właśnie... kaloszy
Wyjechaliśmy ze Śląska z deszczem i z deszczem wróciliśmy...
Pomiędzy było... znośnie...
A w Krotoszynie Grześ trzymał dla nas dobrą pogodę chyba za pomocą jakiś czarów... bo ledwo wyjechaliśmy z działeczki, zaczęło padać
Że Grześ ma... bombonierkę

nie działeczkę, to już wiecie i nie będę w tym miejscu wymyślać peanów na cześć tejże..
Niemniej, na dowód mojej obecności, bardzo proszę - fotki
Iza... a czemu do Wrocławia?
Sobótka... owszem... za tydzień, ale Wrocław?
Martuś... grunt to dobre okulary... bez nich, to i wieży mogłabym nie zauważyć
Krysiu... no tak... wojaże są rekompensatą za te czasy, kiedy nie mieliśmy

a dzieci były małe...
Nie są to wycieczki dookoła świata, ale i tak cieszą...
A jeśli przy okazji jeszcze można spotkać fajnych ludzi
Jolu... no niedaleko... ale weekend nie aż tak długi
Aaaa... i specjalna informacja dla
Grzesia
Tych dwóch ślimaków, które rano znalazłam w samochodzie, już Ci nie oddam
