Moje początkowo idą na żywioł, później wybieram kilka pędów z owocami, resztę wycinam i tak już prowadzę do jesieni. Byłyby wcześniejsze, gdyby od początku je trzymać w ryzach, a tak, prawie pół roku od siewu do owocowania

Najwięcej pędów zostawiłam Uluru Ochre, najmniej u Confetti.Ten pierwszy gęsty jak miotła, żal było wyrzucać tyle dorodnych wilków, trzy pędy ukorzeniłam i rosną w gruncie, nawet kwitną, ale czy coś dojrzeje? Wątpię, może jednego wykopię do donicy i przeniosę na balkon?