Witajcie!
Jeśli ktoś szukałby wzorca najpaskudniejszego dnia tej jesieni, to powinien go widzieć wczoraj w moim miasteczku. Ale dziś już było trochę lepiej, bo od czasu do czasu jednak pokazywało się coś na kształt słońca.
Dziś będą odpowiedzi ilustrowane. Czym? Zdjęciami troszkę nieoczywistymi, wyszperanymi z odmętów.
Jedyna na czasie jest chyba jemioła, a zaplęgły ją jemiołuszki na jabłoni. A potem to już samo poleci...
Marto 3 Koty!
A może Mirrełka, Kadzidełka albo Złotko? Może takie imiona dla kociczki podrzuconej w Trzech Króli? Albo wręcz Trójeczka?
To tak, żeby kamyczek dorzucić do dyskusji o ogólnego stanu naszych umysłów...

.
No, proszę, przypomniałaś sobie "Rebekę". A mnie krzyżówka przypomniała szekspirowski cytat z Makbeta:
""Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swą rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie,
W nicość przepada - powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą."

Najlepszego!
Iga, zapraszam na tarasik. Można się owinąć w kocyk, a kawkę postawić na podgrzewaczu. Byle tylko nie padało nic na głowę...

.
Madziu! Z Twojego wpisu dziwna wieś się wyłania

, sami posiadacze salonów, które trzeba chronić przed kocimi kupami...
Podejście ludzi do zwierząt w naszym "światłym" społeczeństwie, to temat - rzeka.
Witaj, Muffinko
!
Jakoś nie pamiętałam Twojego sentymentu do
Wicusia. A był to kotek niezwykle miły, dekoracyjny, grzeczny, nigdy nie uśmiercił żadnego stworzonka, więc jeśli Twoja kicia była podobnej natury - nie dziwię się przypływowi ciepłych wspomnień. Tak nam nasze zwierzaki zapadają w serce...
Marysiu Ambo! Facet w programie dziwne rzeczy wyczyniał, żeby swoim dyniom dogodzić. Na przykład wypiekał coś w beczce, kruszył, mieszał z jakimiś związkami chemicznymi...

.
Jak jakiś czarownik... O wysiewie lucerny nie mówię, bo to był najzwyklejszy zabieg.
Nic u mnie,
Wandeczko, nosa nie wychyla. Ogród zastygł w bezruchu i dobrze. Ale u Basi posadzone jesienią lilie urosły na dobre 15 cm

, wprawiając ją w zakłopotanie. No bo co teraz z tym fantem zrobić? Ja na szczęście takich dylematów nie mam, ale wiosna mi się marzy i śni po nocach.
Tym razem Ci daruję,
Sabinko, lakoniczny wpis

, bo sama się zachwycam
Wicusiem w karmniku.
Yollando, witaj

. Ściągnęłam Cię telepatycznie przeczytawszy Twój interesujący wątek. Podoba mi się, czemu niebawem dam wyraz u Ciebie.
Na Imperium Chińskie nie trafiłam, Otomańskie tumani mnie nadal i ponoć tak ma być do kwietnia. A Twoje imię
Yollanda jakoś mi się kojarzy z czymś brazylijskim

.
Trzy Twoje kotki widziałam, noś aparacik i rób im zdjęcia, bo warto.
A do ogrodu zapraszam o każdej porze, no może z pominięciem tej jesienio - zimy

.
Lisico
!
Dzięki za uzupełnienie zwierzostanu.
Słychać, jak George Orwell chichocze w zaświatach?
"Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem."
Tak powiedział. I to niech będzie mój komentarz do Twojego zdjęcia.
Justynko 
?
Małgosiu
!
Wicusia wspominam z wielkim sentymentem, pana weterynarza, niestety, nie. Sądzę, że walnie się przyczynił do fatalnego końca bardzo kosztownej walki o życie tego kota

.
Małgosiu, kochana, i mnie jest smutno. Przypomniało mi się powiedzenie: "Obyś żył w ciekawych czasach..." Ale my mamy ogrody i to nas uratuje przed każdym smutkiem.
Elwiśku
! Nagroda Twojego uznania za zdjęcie
Wicusia w karmniku jest dla mnie wystarczająca. Innych nagród nie jestem łasa.
A oferowane krzesełko musi być cudem "
tiochniki"

. Bo i pokręcić się można, i zjechać ze stoku na płozie, i kozła fiknąć z powodu tych dwóch nóg

. Rewelacja!
Krysiu! Nie pamiętasz, że mnie namawiałaś na Sulejmana, bo nie namawiałaś

. Delikatnie dawałaś do zrozumienia, że Ty go oglądasz... Oczywiście, że nie żałuję. Świetnie się bawię. Jest miłą odmianą po miałkości polskich i obcych produkcji; i w tej jesiennej szarzyźnie bogactwo i wystawność sułtańskiego dworu zastępuje brak barw w ogrodzie.
Oj, żeby tak już sezon tarasowy otworzyć... Czuj się zaproszona

. A teraz można tylko wymyślać czym i jak go umaić.
I to by było na tyle...
Wzorem Szuwarka idziemy spać. Dzięki i pa, pa - Jagi