miło mi sie tu z Wami gawędzi i podczytuje nowe przepisy,itp
moje dzisiejsze wysiłki kulinarne spotkały sie z oporem niewidzialnej materii-smietana nie gęstniala,rolada przykleila sie do ręcznika i rozpadała przy próbie rozwijania...,głowa w końcu odmówila współpracy...nie mogłam jakos sie ogarnąć...
rozdzwoniły sie telefony z zyczeniami co skutecznie wybijało mnie z pantałyku,ale było niezwykle przyjemnym rozkojarzeniem-poddałam mu sie z ochotą...;)
bezy na torcie sie rozpuszczają-zrobił sie taki złoty syropek;)
roladę skleiłam papierem do pieczenia,może w lodowce zesztywnieje i jakos "ozdrowieje"

drugą i trzecia roladę ostatecznie przeznaczyłam na dwukolorowy biszkopt z masa miętową i bita smietane z galaretka-jutro dokupie i zaleję czerwoną ...
będzie dobrze:)znajomi też szykują smakołyki:) siostra podratowała sytuacje i zrobiła wytęsknioną sałatkę jarzynową:)
miał być...ale juz sie poddaję
jutro porządki i koniec basta:)
czas na ubaw po pachy



