W zasadzie to nie nieświadomość, a lenistwo sprawiło, że poszedłem na skróty.
Co do Syllitu, to jestem wyznawcą teorii, że kluczowy jest termin.
Do infekcji dochodzi w momencie pękania pąków i to chyba właściwy moment na oprysk.
U mnie pąki pękają długo przed "różowym pąkiem". Wydaje mi się, że w latach w których nie spóźniłem zabiegu było dobrze.
