Dziś, na przekór zimie, witam Was bardzo wiosennie!
Aprilku, co do cmentarnych odcieni różu (?) nie znajdziesz u nas poklasku

. Jedyny przedstawiciel tego koloru dwa lata kłuł w oczy, aż odleciał na Podkarpacie. Inne "różowiaczki" mają się jako tako, choć przychodzi taki moment, kiedy ilość różu, nawet najbardziej wyrafinowanego, zaczyna mnie męczyć. I pomyśleć, że wiele lat zielone pokoje skutecznie obchodziły się bez tego koloru

.
James Galway jest jak najbardziej różą dla Ciebie. Okazały wielki krzak z pięknymi kwiatami nie zginie w plenerze.
Oj tam, oj tam,
Lisico, w nic Cię nie wpędzamy, niemniej róż pozostanie różem, żeby nie wiem jakie niuanse odcieni mu przypisywać. Niestety!
Choć ja lubię takie stopniowanie kolorów. Na wytrawne purpury czekamy.
Jeśli zaś idzie o
Szuwarka, to jest to kot nieobliczalny. Długo potrafi być niewidocznym rudym dywanikiem, czy raczej poduchą, ale jak już ruszy, to zawsze czymś zadziwi...
Miriamku, słodziaku jeden! Być w Twoich oczach lepszym kocim fotografem niż pani z TV, to największy komplement! Kiedyś postaram się wydobyć z czeluści najlepsze kocie zdjęcia, ale na to potrzeba czasu... (Czy ja już kiedyś tego nie obiecywałam

?) Mimo że koty są bardzo fotogeniczne to faktycznie wiele jest zdjęć, ukazujących te zwierzęta w nudnych, statycznych pozach, gubiących ich indywidualności. Ale aparat trzeba mieć zawsze pod ręką i oczy dookoła głowy...
Yoll, nie żałuj
Szuwarka i nie zaganiaj go na ciepłą poduszeczkę, jemu właśnie gimnastyki potrzeba najbardziej (tak jak mnie

). Oboje czekamy na zmianę pory roku z kanapowej na ogrodową aktywną...
Musisz mi wybaczyć, ale mnie kolor różowy kojarzy się całkiem inaczej: z kolorem barchanowej bielizny, tandetnymi tynkami w małych miasteczkach, kiczowatymi zabawkami, śladami szminki na kieliszkach itp. Nie znoszę talerzy upapranych buraczkami, deserów polewanych różową mazią (żadną inną też nie!). I nie kojarzy mi się z różem żadne z wymienionych przez Ciebie ciepłych uczuć. No nie.
Aprilku,
Zlatanek wraca, przepada, znowu wraca i znowu przepada...
Aktualnie śpi na fotelu.
Lisico, widzisz, jaki Ci
Jola zafundowała wykład o wyższości różu

?
I tak z róż przeskoczyliśmy na koty

, temat jednak znacznie mniej kontrowersyjny, miły, puszysty i przytulny, choć tak jak
rozy nie pozbawiony kolców.
Kaszubskie kotki świetne. Mam ich zdjęć całą masę, każdego pokolenia!
Natalio, zdjęcie Twojej Kici należy do tych, które lubię najbardziej. Widać całą urodę kociczki, każdy szczegół tego ślicznego pyszczka. Oj, i
Lisicy chyba się spodoba...
Yoll,
Oczuś jak zwykle uroczo puszcza do nas oczko

.
Nawet
Sławek przybył z kotkiem

i to łudząco podobnym do
Zlatanka. A że wygląda na małego, to przez tę żabią perspektywę (zdjęcie z góry). Dzielne i dobre dziewczyny z Twoich córek.
O to, to,
Małgosiu, nasze kotki najwyraźniej poczuły marzec...
Megi, dzięki za Miśka

. Piękny i bystry kotek, też w guście
Lisicy.
A mnie się marzy śnieżnobiały...
Ewko, nie jestem pewna, czy nie demonizujesz swojego psa...

. Ale masz prawo woleć psy. Ja też bardzo długo nie miałam kota. Za to pieski (wszystkie trzy o imieniu
Nikita) jak najbardziej.
Marysiu, z wielką radością przyjmuję Twoje czarujące sąsiedzkie kocioneczki. Dzięki. Uwielbiam takie słodkie maluszki.
PS.
Zlatanek wrócił, przepadł i znów wrócił...

. Jutro pewnie przepadnie...
Teraz, dopóki Dzień Kota jeszcze trwa, kotki moje i nie moje:
1. "Ja cię kocham, a ty śpisz..."
2. EURO 2016, kaszubski kotek, patriota czy kibic?
3. Zlatanek i jego niebanalna kryjówka...
Dzień Kota minął, a jaki będzie jutrzejszy dzień...?
Dobrej nocy życzą Wam wszystkie koty i ja - Jagi.