Kwiatki na moim pirantusie są tak wyczekiwane, ponieważ mam go już stosunkowo długo, a on ani myśli się produkować.  
 
   
I dobrze by było, żeby się pospieszył z tym kwitnieniem, póki jeszcze stoi na zewnątrz - z wiadomych względów 
 
 
Przymrozkami lada noc straszą, być może trzeba będzie sałatę i co wrażliwsze kaktusy już schować.
Za sansevierią Stapelia desmetiana - nadal z pąkiem.  
 
 
A dziś historia jednego kaktusa - a właściwie ciekawej historii ciąg dalszy, bo jego losy i wcześniej dość nielekkie były, 
jak ktoś może z lipcowych postów pamięta  
 
  
Latem trafił do mnie taki oto gościu:
 
Nie podobał mi się ten jego spód, więc od razu został zakwalifikowany do operacji. 
Tyle, że z pewnych powodów (głównie brak czasu na spółkę z tzw. popularnie 'sklerozą') leżakował ponad miesiąc. 
Z końcem sierpnia przeprowadziłam cięcie i kaktus poszedł do żwiru.
Mam fotki sprzed cięcia, za nic nie mogę znaleźć tych tuż po   
 
 
 
   
Dzisiaj go sprawdziłam - i oto efekt 3 tygodniowej kuracji kwarcem 
 
 
Czarny spód naokoło, bo węglem sypałam po cięciu.
 
   
Tak więc mogę przedstawić nowego mieszkańca foliaka  
 
 
 
Idąc dalej w zielone - lofoforka, która wydawało mi się, że stoi w miejscu, ale po dzisiejszej fotce stwierdzam, 
że już by się w swojej starej doniczce nie zmieściła, więc jednak rośnie! Powoli, ale mnie się przecież nie spieszy  
 
 
 
  