Oj no
Aguś, wielkie sooooorrrrryyy, biję się w

. Wybaczcie, moje miłe ale tylko Ania się odzywała, więc myślałam, że nikt nie zagląda tutaj

. Ale Włochy, zgodnie z obietnicą zadedykowałam Wam trzem, moje miłe Koleżanki

.
Ambusiu, leluje są prosto ze "sklepiszcza", więc wiesz..., jeszcze wyglądają. Na moim "wikcie" pewnie "troszki" podupadną

. Postaram się do tego nie dopuścić ale ... No mam niewielkie doświadczenie i mogę coś zepsuć

. Będę Was pytać w krytycznych momentach co robić, dobrze? Hihihi, krytyczny moment jest blisko

. Jak zwiędną, to co z nimi robić?
Aniu kochana, hihihi

, tak siedzieliśmy w tym miejscu ale to zdjęcie jest trochę śmieszne

. Mąż je robił i mówię mu, że to wygląda, jakbyśmy przy barierce siedzieli, a on na to, że to coś, co wygląda jak barierka to czyjaś ręka. Bo siedzieliśmy 20 rzędów od płyty i od balustrady, a na zdjęciu wyszło, jakbyśmy siedzieli przy granicy płyty z trybunami

. Tak, czy siak, taki właśnie widok mieliśmy z naszego miejsca. Fotka jest robiona komórką, bez zoomu ( a szkoda

). Koncert - bomba! Zwłaszcza, że uwielbiam U2 od początku, czyli od lat 80-tych. Wiesz Aniu, trochę zdumiało mnie to, że widać było, że młodzi ludzie znali tylko ich ostatnią płytę, a wcześniejszych chyba wcale. A przecież te wcześniejsze są najcudowniejsze - to prawdziwe U2 i za te płyty świat ich pokochał. Nowe wg mnie są duuuuużo słabsze, tylko podtrzymujące legendę, nie uważasz? Jest na nich kilka fajnych kawałków ale wcześniej podobały mi się całe płyty, a nie 3 utwory

. Mimo wszystko mam wielki szacunek do tych facetów. A Edge - no brak słów po prostu... Po koncercie doceniłam tego gościa chyba nawet bardziej niż Bono

. Prawdziwy wirtuoz gitary, jakich pewnie na palcach można zliczyć w skali światowej. SZOK

. Wcześniej takiego samego olśnienia doznałam w 2007 na koncercie Red Hot Chilli Peppers. Okazało się tam, że Anthony, to "cienki Bolek", a prawdziwe gwiazdy to jego jego muzycy. Też był SZOK

. Lubię te moje szoki, i chodzenie na koncerty, bo tam już jest czysta prawda, nie da się udawać i wiele mitów zostaje przez to obalonych. Oczywiście absolutnie nie ma porównania między Bono a Anthony'm. Pierwszy to wielka osobowość, drugi ma problemy ze sobą - było to wyczuwalne na koncertach

. Anthony chyba cierpiał, że musi zaśpiewać, nie pożegnał się z publicznością, a Bono ... Czuje się, że on kocha ludzi, jest skromnym, wspaniałym człowiekiem, a przy tym pełen profesjonalizm. The best!