anidka jak dla mnie już wystarczy

Ale produkcja jest prościutka, jak się komuś spodoba, to zrobi sam bez problemu. Mogę instrukcję zamieścić jak coś
Sebek a dzięki, Ty już się sam skusiłeś, bo już masz swój i plany na następny, jak dobrze kojarzę
Marysiu nawet nie próbuję tego tak przeliczać, dokładnie tak jak piszesz, takiej radości z zabawy nie da się wycenić. Ile może kosztować jajko, tak się zastanawiam... chyba tyle, co pasza dla kurki, plus bezcenny czas, jaki im poświęcasz np. wstając rano by były najedzone, wybiegane i szczęśliwe, plus dużo, duuuuużo miłości dla Dzióbków

Widziałam kury w przemysłowym kurniku, chowane w klatkach, tam można liczyć wszystko na złotówki, a we własnym kurniku na pewno nie.
Iwonko trytka to taki plastikowy paseczek z przegródką, jak się paskiem coś zaczepi i przełoży go przez przegródkę i zaciągnie to wydaje taki dźwięk "TRRRRRYT"

Kubeczek, ziemia, słonko, woda, to właśnie tyle co roślinkom trzeba do szczęścia
Małgosiu ja muszę pocerować mój duży foliak, taki miałam huragan (tak z tydzień przed orkanem Barbara) że folię mam do reperki. Posklejam taśmą montażową, w tym roku to musi wystarczyć
Jadziu nie dziwię Ci się, jak mi dały w tym roku popalić mączliki to zrezygnowałam z kapustnych.
Inne warzywa będę siała dalej, póki się da. Lubię nawet głupi szczypiorek ściąć świeży do jajecznicy, albo zerwać świeżą sałatę na kanapki.
Mieszkałam przez 26 lat w mieście i marzyłam o takim ogrodzie, żeby było wszystko w nim, i kwiaty, i zioła, i warzywa, i owoce. Moja Babcia mieszka na wsi pod Działdowem, ma 93 lata i dalej uprawia pomidory, sieje marchewkę, pietruszkę i zioła. Przyjeżdżałam do niej latem jako dziecko choćby na kilka dni i pamiętam jak mnie zachwycało, jak Babcia ze spaceru niosła bukiet rumianków do suszenia na herbatkę. Rano do śniadania nosiła z kurnika jajka, a przed gotowaniem obiadu wychodziła z kuchni do ogrodu warzywnego i motyczką kopała kilka marchewek, ścinała kilka gałązek selera i już miała co wrzucić do zupki. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że Mama wolała mieszkać w mieście, na spacery chodzić do parku i jedzenie kupować z sklepie
Loki a może nie będzie tak źle, niedługo zima się skończy i może okaże się, że Twoje sztuki są twarde i się mrozom nie dały. Na dłubanie u Ciebie a raczej myszkowanie po rabatkach wpadnę jutro, mam więcej czasu a coś czuję, że jak zacznę się rozglądać to przepadnę tam na dłużej
Ewelka Dzięki bardzo, mam nadzieję na w miarę ładne i zdrowe okazy

W zeszłym roku różnie bywało, ale tu na forum jest takie grono specjalistów, że praktycznie wszystkie problemy udało się rozwiązać. Wiem że bez tego nie miałabym tak udanego sezonu.
Irenko witam miło, w takim razie ogromnie się cieszę, że Słoneczne Boxy zwabiły mi tak miłego gościa

Oho, jak teraz jest etap "marchewki" to trzymam kciuki, by nie trzeba było przechodzić przez etap "kija"
Już raportuję, jak to wygląda na zielonym froncie. Roślinki są w boxie non stop u mnie, bo mi się ich nie chce pojedynczo ich nigdzie nosić

W ładny słoneczny dzień pewnie dawałyby radę pochylone odpowiednio do światła, ale jestem leń i tego nie ukrywam i zwyczajnie ich nie przestawiam, siedzą w boxie non stop. Sałatę wyciągałam na noc na chłodny parapet, żeby ciepło w nocy nie zaburzyło mi oceny "wyciągnięcia się", bo wtedy testowałam, czy w ogóle światła jest dość, ale sałaty już nie mam. Pomidorków, papryk i okry w ogóle nie wyciągam. Lampy palę przez 12 godzin, w nocy mają ciemno i chłodno (14-16st), w dzień lampy podgrzewają kilka stopni box. Nasionka pomidorów, które kilka dni temu skiełkowały na wacikach, zostały posadzone do ziemi i wyglądają dziś tak:
Mają króciutkie "nóżki", może dwucentymetrowe. Ciemny kolor. Nie wyciągają się, nie zwolniły wzrostu, wręcz idą jak burza.

Więc chyba źle im nie jest.
